Na razie Domachowska znajduje się na 82. pozycji. Najwyżej sklasyfikowano ją jednak w kwietniu 2006 roku - była wtedy, według rankingu WTA, 37. Jest jednak pewna, że od teraz będzie już coraz lepiej. "W końcu odzyskałam spokój i mogłam się skupić na tenisie. Wszelkie kłopoty, które niedawno mnie trafiły, to już zamknięty rozdział" - powiedziała dla PAP tenisistka.
Domachowska wie, dlaczego odbiła się od dna. Najważniejsze było nawiązanie współpracy z trenerem Pawłem Ostrowskim.
Swój występ w Australia Open Polka ocenia dobrze i żałuje, że nie dostała powołania do kadry, która walczy w Budapeszcie w Pucharze Federacji. "Trochę mi przykro, bo jestem w dobrej formie i z przyjemnością bym zagrała w tych zawodach. Czasami tak jednak bywa. Mam nadzieję, że za rok spróbuję sił w tych rozgrywkach" - mówi Marta.
Domachowska podkreśla, że dobrze rozumie się z pierwszą rakietą polskiego tenisa - Agnieszką Radwańską. "Cieszę się, że w Australii osiągnęła życiowy sukces. Przed rokiem nawet wspólnie spróbowałyśmy sił w deblu i być może jeszcze kiedyś zagramy razem" - twierdzi. Nie zamierza jednak odpuścić pogoni za "Isią". "Ja ją będę gonić, a ona spróbuje uciekać. Zyska na tym polski tenis" - podkreśla.
Poza awansem do trzydziestki, Domachowska ma jeszcze jeden cel. To występ na igrzyskach olimpijskich w Pekinie. By dobrze przygotować się do olimpiady Polka zagra w kilku turniejach, m.in. w Ameryce Południowej. Potem będzie trenować w Warszawie, zagra też w turnieju Roland Garros.