Boenisch nie ukrywa, że długo bił się z myślami, co robić. "Myślałem o tym od dawna. Ale ostatnie dni były dla mnie szczególnie ciężkie, bo trzeba było dokonać wyboru" - mówi.

Piłkarz wybrał Niemcy, bo w tym kraju mieszka niemal od urodzenia. "Tu się wychowałem, tu rozpoczęła się moja piłkarska kariera i gra w młodzieżowych reprezentacjach" - opowiada.

Reklama

Boenisch chciał jednak grać dla Polski. Sygnalizował to wielokrotnie. Nikt z polskiej centrali piłkarskiej nie zainteresował się jednak piłkarzem Werderu. "Zadzwonił do mnie jedynie skaut z PZPN. Przyznam, że czekałem na telefon od trenerów - Engela czy Beenhakkera. Niestety, nikt się nie odzywał. A w Niemczech, jak zorientowano się, że mogę grać w biało-czerwonych barwach, od razu rozdzwoniły się telefony" - mówi z żalem. Do piłkarza dzwonili m.in. menedżer niemieckiej reprezentacji, szkoleniowiec Werderu i trener młodzieżówki. "Starali się mnie przekonać, bym nie zmieniał barw. Stwierdzili, że widzą tu - w Niemczech - moją przyszłość" - tłumaczy Boenisch "Super Expressowi".