W Polsce był niedoceniany. Grał w Gwardii Warszawa, potem Amice Wronki i dwa lata temu wyjechał do Grecji. Tam momentalnie zrobił karierę w Skodzie Xanthi. Teraz trafił do słynnego Panathinaikosu Ateny. Gra tak dobrze, że Grecy chcą go naturalizować.

Reklama

"Z inicjatywą wyszli koledzy z drużyny. Stwierdzili, że taki bramkarz jak ja przydałby się w greckiej reprezentacji. Powiedzieli, że byłbym mocnym punktem ich kadry. Myślałem, że żartują, ale oni potraktowali to poważnie. Kiedyś wołali na mnie Malarc, a teraz tak to już po grecku. Dla nich jestem Malardidis" - opowiada "Super Expressowi" polski bramkarz.

"Malowany" mógłby bez problemu grać w reprezentacji Grecji, bo nigdy nie zagrał w polskiej młodzieżówce. O występie na Euro może zapomnieć. Żeby załapać się do kadry Leo Beenhakkera trzeba ustawić się w długiej kolejce.