Jeśli chcemy się dowiedzieć, co oznacza ten enigmatyczny skrót, w Wikipedii znajdziemy opis na 27 tys. znaków - gdybyśmy mieli go w całości przedrukować, zająłby trzy pełne strony DZIENNIKA. Trzy strony na zjawisko trzech liter, które oznaczają niepozorne hasło "wives and girlfriends", czyli "żony i dziewczyny".

Reklama

Ale nie chodzi o byle jakie żony i jakiekolwiek narzeczone. Jeśli pracujesz na poczcie, a po pracy robisz mężowi zupę pomidorową z ryżem, nigdy nie trafisz do tego elitarnego grona. Nie, WAGs to blichtr, przepych, diamentowe kolczyki, sylikonowe piersi, makijaż permanentny i tysiące funtów wydawane na fryzjera. To także sława, na którą nie trzeba pracować (bo to działka męża) i tłumy fanów, którzy nie wiadomo skąd się wzięli (a może wiadomo... też od męża). Dobra członkini klubu nie pracuje, tylko wydaje pieniądze (nie swoje), strojąc przy tym dęte miny. Zakupy robi nie w sklepach spożywczych, ale w butikach Roberto Cavallego czy Giorgio Armaniego. Jeśli wychodzi na miasto, to po buty od Prady, a nie kajzerki. Prawdziwa WAG ma w życiu prosty cel - ma być piękna i pachnąca. No i podziwiana.

Po pierwsze - piłka

Poradniki, jak zostać jedną z WAGs, siłą rzeczy muszą sprowadzać się do jednego - jak usidlić słynnego piłkarza. Bo to jest warunek konieczny - w tym związku mężczyzna musi grać w piłkę, najlepiej w jednym z pięciu największych klubów Premiership, a jeszcze lepiej - w reprezentacji Anglii. Swego czasu tabloidy miały problem, jak określać całą tę chmarę pustych lalek, które podążały za zawodnikami na finały mistrzostw świata, siadały w lożach VIP i wyglądały jak milion dolarów. Aż w końcu wymyślono - WAGs. Jakież to proste i zarazem genialne. Po co pisać, że to idiotki albo pasożyty. Po prostu - żony piłkarzy.

Reklama

Patrząc, jak szybko WAGs po plecach mężczyzn wspinają się na szczyt, mamy do czynienia z nowym problemem społecznym - choć na razie tylko w Anglii. Dostanie się do klubu WAGs to dziś wymarzony sposób na życie coraz większego grona nastolatek. Młode dziewczyny śledzą każdą informacje dotyczącą piłkarzy, najlepiej tych młodych i rokujących nadzieje, że zrobią wielką futbolową karierę. Sprawdzają, jakie są ulubione restauracje tych graczy, jakie odwiedzają dyskoteki. Próbują w najgorszym razie dostać się do grona znajomych znajomych, aby potem tą okrężną drogą choć na chwilę dorwać się do celu i zademonstrować przed nim napompowany biust.

Owszem, zawsze wyjście za milionera było dla młodych dziewczyn kuszące i skrycie każda marzyła, by któregoś dnia zatrzymał się obok niej rolls-royce z księciem w środku. Ale była też druga strona medalu - małżeństwa z miłości do pieniędzy najczęściej oznaczały związek ze zramolałym staruszkiem lub w najlepszym wypadku panem przeżywającym kryzys wieku średniego. W przypadku WAGs mamy coś zupełnie innego. Tu, poza pieniędzmi (bo najlepsi piłkarze zarabiają po... 600 tys. zł tygodniowo), jest jeszcze atrakcyjny fizycznie partner i coraz większa popularność. Jeszcze nikt nigdy nie wymyślił aż tak kuszących małżeństw z rozsądku, przynoszących dokładnie wszystko. Bo przecież nie trzeba absolutnie nic umieć, by stać się milionerką i jednocześnie trafić na okładki najpopularniejszych magazynów, mieć swoje programy w telewizji, doradzać, co jeść, w co się ubierać i jak się kochać. Na przykład Colleen McLoughlin niczego w życiu nie osiągnęła poza tym, że trafiła do tej samej szkoły w Liverpoolu co pewien brzydal i chuligan, a dziś słynny piłkarz Wayne Rooney. A że też nie jest za piękna, dobrali się jak w korcu maku. Dziś chyba nie ma w Anglii ani jednej osoby, która by jej nie znała. Jest przecież wśród WAGs numerem dwa, a to tak, jakby być numerem dwa wśród najlepszych zawodników na świecie. Donoszono nawet, że powstają perfumy sygnowane jej nazwiskiem. Nazwa - "eau de wag".

Najpiękniejsza z lal

Reklama

Liderką i niekwestionowaną guru wśród żon i dziewczyn piłkarzy jest oczywiście Victoria Beckham, nazwana przez New Yorkera "Queen of the WAGs". Jasne, w jej przypadku sytuacja jest trochę inna, bo Victoria i bez Davida by sobie poradziła, zarabiała miliony i wiodła życie gwiazdki show-biznesu, choćby lokalnej. Ale faktem jest, że to dzięki Davidowi udało się jej przekroczyć granicę pomiędzy byciem gwiazdką a gwiazdą na skalę światową. Bo komu cokolwiek mówi nazwisko Melanie Chisholm? Nikomu? A przecież to też jedna z wokalistek zespołu Spice Girls, więc w sensie dokonań artystycznych osiągnęła dokładnie tyle samo co Victoria.

To właśnie w przeraźliwie chudą panią Beckham zapatrzone są wszystkie "wannabe" (to zresztą tytuł pierwszego hitu spicetek), czyli dziewczyny, które chciałyby być kim. Ona też wyznaczyła standardy, jak powinna wyglądać i zachowywać się partnerka gwiazdy futbolu. Przyznajmy, że standardy wysokie - w dodatku na nią pracował sztab stylistek i wizażystek - a klony musiały radzić sobie same. Trudno było dotrzymać jej kroku, gdy w czasie mistrzostw Europy w Portugalii w 2004 r. w wolnym dniu na kilka godzin leciała do Londynu, by podciąć włosy za 2,5 tys. funtów. Koledzy Beckhama z zespołu też musieli ze złości obgryzać paznokcie - bo skoro żona ich kolegi strzyże się za taką sumę (plus koszty przelotu), to co mają powiedzieć swoim partnerkom? Żeby poszły do zwykłego osiedlowego fryzjera? Żeby skorzystały z usług specjalisty w galerii handlowej? Beckhamowie zaczęli nakręcać szaloną spiralę wydatków i dziś trwa prawdziwa licytacja - czyja żona potrafi ubrać się drożej. Jurorami są media. One śledzą każdy krok tych szczególnych gospodyń domowych i w milionowych nakładach informują: "Torebka za 3,5 tys. funtów, najnowszy model. A Cheryl ciągle ma stary i tańszy. Pewnie już dawno rozeszły się szwy!"

A gdy WAGs pojawiają się razem, choćby w czasie turniejów piłkarskich, gdy organizują wypady do wesołego miasteczka lub - jakże by inaczej - na zakupy, to wówczas na jednym zdjęciu można porównać wszystko - modele butów, krój sukienek, dobór kolczyków. Używanie mają renomowani styliści i zwykli prześmiewcy.

Zdradził? Nieważne!

Związki piłkarzy z ich WAGs to mezalianse XXI wieku. Często gwiazdy show-biznesu wiążą się ze sobą - w Hollywood to normalne, że jeśli Tom Cruise rzuca Nicole Kidman, to za chwilę u jego boku jest inna aktorka, Katie Holmes. Aktorki biorą śluby z aktorami albo piosenkarzami. Bądź na odwrót. Ale piłkarze mają trudniej, bo muszą szukać wybranek w innym, pozasportowym środowisku. Rzadko kiedy zdarza się, by WAG była znana z czegokolwiek innego niż z bycia żoną. Beckhamowie - wiadomo. A poza tym? Wybranka Ashleya Cole’a - Cheryl - jest piosenkarką z zespołu Girls Aloud. Ale i ten związek powoli przechodzi do historii, odkąd Ashley okazał się niewierny. Cała reszta to już typowe WAGs, zgodne z początkowym opisem.

To z kolei sprawia, że związki piłkarzy, przynajmniej w Anglii, stały się trwalsze niż zazwyczaj. WAG, gdy przestałaby być WAG, stałaby się zwykłą dziewczyną z sąsiedztwa, tyle że z wielkim ego unoszącym się gdzieś po okolicy i z przyzwyczajeniem do luksusu, z którego trudno się wyleczyć. Dlatego każda trzyma się partnera jak tylko może i nie zniechęci jej byle zdrada. Ba, dopóki pieniądze leją się szerokim strumieniem, nie ma siły, która oderwałaby WAG od wybranka. Wspomnianej McLoughlin, mającej wówczas 18 lat, nie odstraszyły nawet historie opisane przez media, że jej ukochany Wayne (też 18-latek) niemal codziennie odwiedza agencje towarzyskie, gdzie kopuluje między innymi z 48-letnią kobietą, mającą już wnuki. Artykuły opatrzone były zdjęciem podstarzałej prostytutki, gdy w starym, rozciągniętym dresie i z papierosem w ustach wyrzucała śmieci. Skoro Rooney szukał pociechy w jej ramionach, to co jest nie tak z McLoughlin - pytali dziennikarze. Efekt? Krótka, może tygodniowa wyprowadzka z wartego 3 mln funtów domu. I szybki powrót...

Takie historie angielskie tabloidy kochają. W ogóle WAGs to ulubienice mediów, bo można je obrazić, wyśmiać, a i tak się ucieszą, że przynajmniej trafiły do gazet. W dodatku gdy piłkarze w klubach przechodzą kursy gadania o niczym, co szumnie nazywa się "współpracą z mediami", WAGs zawsze mogą albo powiedzieć albo zrobić coś głupiego. Victoria wyjawi, że David jest chory i wszystko w domu musi być symetryczne. Nawet muszle klozetowe muszą być dwie, bo jedna by go denerwowała. Partnerka Michaela Essiena z Chelsea doda, że jej partner w łóżku jest leniwy, a Cheryl - gdy jeszcze była z Colem - stwierdziła, że "lubi być ostro brana". Od zawodników usłyszy się tylko jakieś banały o trenerze i najbliższym meczu. WAGs dodają więc kolorytu brytyjskiej piłce.

Te najważniejsze WAGs są stale śledzone przez paparazzi. W czasie mistrzostw świata w Niemczech okazało się, że dziewczyna Petera Croucha - napastnika reprezentacji Anglii - miała romans z hydraulikiem. "The Sun" z lubością informował z pierwszej strony (i z kolejnych czterech w środku gazety), że "gdy Peter nieudolnie próbował strzelić gola w Niemczech, jego dziewczynie strzelano gola raz za razem"...

Polscy nieudacznicy

A jak to jest w Polsce? Pierwszą słynną WAG była Doda, początkowo nieznana dziewczyna, którą uwiódł bramkarz ocierający się o reprezentację Polski Radosław Majdan. Mało kto sądził, że ta przyklejona do Majdana blondyna wyjdzie z zespołem Virgin poza szkolne sale gimnastyczne. Ale Doda wiedziała co robi, na związku z Majdanem nieźle się wypromowała i dziś w przypadku tej pary raczej trzeba zastanowić się nad pojęciem HAB, czyli "husbands and boyfriends". Majdan jest - a raczej bywa - tylko dodatkiem do Rabczewskiej.

Kolejny HAB to Jarosław Bieniuk, czyli mąż Anny Przybylskiej. Zawsze to ona była w tym duecie bardziej znana, choć trzeba przyznać, że związku nigdy nie używali do autopromocji i po prostu tworzą szczęśliwą rodzinę.

Są jednak i typowe WAGs, czyli dziewczyny nastawione na poderwanie piłkarza. Znana jest tak zwana "grupa szczecińska", czyli kilka koleżanek, które ruszyły na polowanie i upolowały znanych polskich piłkarzy - Macieja Żurawskiego, Tomasza Kłosa, Marcina Burkhardta, Damiana Gorawskiego czy Kamila Grosickiego. Każdy z tej piątki to były bądź obecny reprezentant Polski. Zawodnicy dla szczecińskich piękności tracili głowy, rozwodzili się, przeprowadzali, zapominali o futbolu. Na przedmeczowych zgrupowaniach biegali do sklepów po kolejne torebki Louisa Vuittona. Albo kupowali samochody, sponsorowali nowe piersi... A dziewczyny świetnie się bawiły i reklamowały, między innymi sesjami dla kolorowych męskich magazynów. Natalia Siwiec, była partnerka Gorawskiego (on sam przyznaje, że zabrała mu audi warte 70 tys. zł), potrafiła przyznać, że "piłkarze to tacy naiwni chłopcy"...

Polskie WAGs tym różnią się od angielskich, że piłkarzy wykorzystują i porzucają. Ale też polscy piłkarze różnią się od angielskich - nasi nie potrafią utrzymać się na szczycie dłużej niż przez rok i zarabiać coraz więcej zamiast coraz mniej. Mówiąc krótko - mało z nich pożytku na dłuższą metę, w pewnym momencie - dość szybko - stają się po prostu bezużyteczni. I na boisku, i w mediach, i na zakupach.