Nasz selekcjoner odkrył w Polsce wielu utalentowanych piłkarzy. Pracuje również z kilkoma trenerami: Dariuszem Dziekanowskim, Adamem Nawałką, Bogusławem Kaczmarkiem i właśnie Urbanem. Z tym ostatnim ma bardzo dobry kontakt, a obaj mogą spędzić kilka godzin na rozmowach o piłce.
"Dla piłkarzy jest bardzo ważne, żeby trener i jego asystenci mówili tym samym piłkarskim językiem. Kiedy przybyłem do Polski, było kilku kandydatów na stanowiska asystentów. Mieliśmy długie spotkania, rozmawialiśmy o wizji futbolu. Potem podjąłem wybory. Na przykład wziąłem Dariusza Dziekanowskiego, bo mówimy tym samym językiem. Dziekanowski, Nawałka, czy ja - każdy z nas prowadzi trening w inny sposób. Ale 'football language' jest wciąż ten sam" - tłumaczy Beenhakker.
Nic dziwnego, że tak dobrze dogaduje się z Urbanem. W końcu obaj pracowali i mieszkali w Hiszpanii, obaj mówią także w tym języku. Kiedy spotykamy się z Beenhakkerem w jednym z warszawskich hoteli, przy stoliku obok siada... Urban. Leo widząc trenera Legii, wstaje, uśmiecha się, a potem wita z nim serdecznie. Obaj wymieniają kilka zdań po hiszpańsku.
"Jesteśmy na tej samej drodze. Widać, że Jan grał i pracował w Hiszpanii. W grze Legii jest coś z jego pojmowania futbolu, możesz to dostrzec. Znałem go jeszcze jako piłkarza. Dawno temu, ponieważ dziś jest już stary" - żartuje Leo.
Ale pomysł, by Urban zastąpił go za kilka lat na stanowisku selekcjonera, już dziś jest poważny. Dla trenera Legii to pierwszy sezon w roli samodzielnego szkoleniowca. Sezon bardzo trudny, bo wymagania kibiców w Warszawie są ogromne, a gra zespołu - dużo poniżej oczekiwań.
Jednak Urban za kilka lat będzie bogatszy o doświadczenia, także te z kadry. Właśnie ze względu na jego dobry warsztat, Beenhakker włączył go do swojego sztabu. Pierwsza wielka impreza przed Urbanem już w tym roku. Za cztery lata Polska zorganizuje Euro. Kto wie, może z Urbanem selekcjonerem?