Nie będzie konfliktu na linii Wisła Kraków - reprezentacja. Prezes krakowskiego klubu Marek Wilczek mówił, że nie zamierza puścić na najbliższy mecz kadry w Szczecinie żadnego z jedenastu powołanych piłkarzy Białej Gwiazdy. Wczoraj zmienił zdanie. Zmusił go do tego właściciel Wisły Bogusław Cupiał.
Sytuacja zrobiła się nieciekawa już w poniedziałek, gdy zarówno Wilczek, jak i dyrektor sportowy Wisły Jacek Bednarz oświadczyli, że piłkarze są przemęczeni, że trzeba dbać o interes klubu i nikt z Krakowa na wtorkowy sparing nie pojedzie. Wczoraj, aby załagodzić konflikt, prezes PZPN Michał Listkiewicz porozmawiał z Cupiałem. Obaj panowie znają się od dawna.
"Lubimy się. Pan Bogusław często przyjeżdża na mecze kadry. Jestem mu bardzo wdzięczny za to, co zrobił dla polskiej piłki"- powiedział "Dziennikowi" Listkiewicz. "Jesienią piłem z nim wino. Teraz będę musiał mu postawić butelkę dobrego trunku".
Z Cupiałem rozmawiał przez 20 minut. Obie strony doszły do porozumienia. Ustalono, że na zgrupowanie w Szczecinie pojadą tylko ci zawodnicy Wisły, którzy nie są przemęczeni i nie mają kłopotów ze zdrowiem. Ilu dokładnie?
"Pięciu, sześciu" - odpowiada Listkiewicz. "Nie może powtórzyć się sytuacja z Jakubem Błaszczykowskim, który nie do końca wyleczył kontuzję, wybiegł na boisko i teraz od nowa musi się leczyć. O kompromisie, na jaki zgadza się pan Cupiał, poinformowałem Leo Beenhakkera. Trener już myśli nad nowymi powołaniami".
Skąd całe to zamieszanie? Oczywiście nie przez fakt, że trener Wisły Maciej Skorża narzeka, że nie ma czasu na odpowiednie zgranie drużyny. Jak udało nam się dowiedzieć, jakiś czas temu PZPN zawarł niepisaną umowę z władzami Ekstraklasy, zgodnie z którą na mecze, które nie odbywają się w terminach UEFA (jak ten w Szczecinie), powinno się powoływać nie więcej niż trzech zawodników z jednego polskiego klubu. W przeciwnym razie klub ma prawo przełożyć swój ligowy mecz na taki termin, jaki mu pasuje. Problem w tym, że z uwagi na napięty terminarz Wiśle nie pasuje żaden termin.
"Tym bardziej doceniam gest pana Cupiała. To duży ukłon w stronę reprezentacji" - mówi Listkiewicz. "Oczywiście nikt z nas nie jest bezinteresowny. Pan Bogusław zdaje sobie sprawę, że im więcej jego piłkarzy pojedzie na Euro, tym więcej on zarobi. A jak Leo ma się upewnić, czy taki Kokoszka nadaje się na mistrzostwa Europy, jak nie właśnie podczas takich meczów, jak ten w Szczecinie? Kto wie, może Kokoszka to drugi Żmuda? Pan Cupiał pozwolił Beenhakkerowi to sprawdzić".
Co jednak będzie jeśli sytuacja będzie się powtarzać? Czy PZPN zamierza jakoś prawnie uregulować kwestię powołań na mecze poza terminami UEFA? "Nad żadną dodatkową uchwałą w tej sprawie pracować nie będziemy" - odpowiada Listkiewicz. "Do tej pory jakoś dogadywaliśmy się z klubami i to się nie zmieni. Niedawno rozmawiałem z prezesem francuskiej federacji. Powiedział, że na mecz z Mali, który nie odbywa się w terminie UEFA, kluby bardzo chętnie puszczały swoich zawodników. Każdy bowiem zdaje sobie sprawę, że reprezentacja świetnie promuje".
Zdaniem PZPN, Wisła i tak nie powinna się za bardzo przejmować, bo nie dość, że zarobi na promocji piłkarzy, to jeszcze UEFA zagwarantowała jej pewną pieniężną rekompensatę za zwalnianie piłkarzy na Euro 2008. Co ma jednak powiedzieć Skorża, który odpowiada za wyniki swojej drużyny?
"Maciek był kiedyś w sztabie reprezentacji, więc mam nadzieję, że zrozumie"- mówi Listkiewicz. "Teraz pewnie jest wściekły, ale jak w czerwcu na mecz w Klagenfurcie wybiegnie pięciu wiślaków, będzie najszczęśliwszym trenerem na świecie"