Gol ten padł w nie byle jakim meczu, bo w finale Superpucharu Rosji. Strzelał Andrej Arszawin, ale nie oszukujmy się - bardziej istotne jest, kto bronił. Ów jegomość nazywa się Iwan Leweniec. Zapamiętajcie to nazwisko. Kto wie, czym pan Iwan jeszcze nas zaskoczy.
Tak "frajerskiej" bramki nie widzieliście już dawno. Moglibyśmy pisać, analizować, przekonywać... I tak byście nie uwierzyli. To po prostu trzeba zobaczyć.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama