"Jestem rozczarowany, bo liczyłem na powołanie" - powiedział Paweł Brożek. "No, ale cóż takie jest życie. Nie załamuję się jednak, ale gram dalej dla Wisły" - dodaje.
Zdaniem Brożka o tym, że Beenhakker z niego zrezygnował, zadecydował mecz ze Stanami Zjednoczonymi w Krakowie. Najlepszy strzelec ligi rozpoczął spotkanie w podstawowym składzie, ale grając na swoim stadionie, przed życzliwą sobie publicznością, nie stworzył żadnej sytuacji strzeleckiej, tylko kilka razy był przy piłce i w przerwie został zmieniony.
"Moim zdaniem właśnie to miało decydujący wpływ na decyzję trenera Beenhakkera. Mimo tego cały czas liczyłem, że znajdę się w tej szerokiej kadrze. Zależy mi na grze w reprezentacji. I nie jest prawdą, że na czerwiec planowałem ślub albo podróż poślubną. Od początku chciałem żenić się w kwietniu. Jestem poważnym człowiekiem" - przekonuje Brożek.
Wprawdzie do ogłoszenia ostatecznej kadry na Euro pozostały ponad dwa miesiące, ale wiślak nie ma już złudzeń, że uda mu się jeszcze przekonać do siebie selekcjonera i dobrą grą zmusić go do wpisania na listę kandydatów do wyjazdu na mistrzostwa. "To bardzo mało prawdopodobne. Pozostaje mi tylko kibicować kolegom. Życzę kadrze jak najlepiej" - dodaje ze smutkiem.
Brak nominacji dla wiślaka może dziwić tym bardziej, że w ostatnich tygodniach jest zdecydowanie najskuteczniejszym polskim piłkarzem. "Widocznie to za mało, żeby przekonać Beenhakkera" - ucina rozmowę z DZIENNIKIEM Brożek.