Przygotowaniom do mistrzostw Europy nadano w Niemczech kryptonim "Górska wspinaczka". W tej sytuacji nie dziwi fakt, że selekcjoner podał skład reprezentacji na szczycie najwyższej góry w kraju, Zugspitzer (2962 m n.p.m.). Już po kilku minutach od rozpoczęcia konferencji prasowej dziennikarze byli mocno zdziwieni. Mało kto spodziewał się bowiem w kadrze Marina. Nasi zachodni sąsiedzi nazywają kapitalnie dryblującego blondynka o twarzy gimnazjalisty "niemieckim Cristiano Ronaldo". Marko miał w tym sezonie wielki wpływ na wywalczenie przez Borussię Moenchengladbach awansu do ekstraklasy - zaliczył aż 13 asyst. Mimo tych wszystkich faktów nazwisko Marina nie przewijało się jednak w gronie potencjalnych kandydatów do wyjazdu na mistrzostwa. Szczególnie, że piłkarz nie zadebiutował jeszcze w kadrze. Dotychczas grywał tylko w młodzieżówce - pisze "Dziennik".
Inna sprawa, że radził sobie w niej znakomicie - włoskie media podają, że Marko bardzo mocno interesuje się Milan. "Wziąłem go do kadry, bo nie mam wielu piłkarzy, którzy tak doskonale poruszają się po skrzydle" - uzasadniał swoje powołanie Loew.
Selekcjoner zaprosił też do kadry kilku innych mało znanyh piłkarzy. Chodzi tu m.in. o dwóch zawodników Schalke - pomocnika Jermaina Jonesa, który dotychczas zagrał dla Niemiec zaledwie raz oraz obrońcę Heiko Westermanna (2 mecze w reprezentacji). Spore poruszenie wywołała również obecność w drużynie narodowej Patricka Helmesa. Napastnik drugoligowego FC Koeln jest co prawda wicekrólem strzelców 2. Bundesligi (17 goli), jednak w kraju nie jest jakoś szczególnie ceniony.
Loew zaskoczył nie tylko powołaniami, ale też brakiem zaproszenia do kadry dla kilku zawodników. Wśród pominiętych najczęściej wspomina się Timo Hildebranda. Bramkarz Valencii przez całe eliminacje do Euro 2008 miał status rezerwowego Jensa Lehmanna, raz wystąpił nawet ważnym w spotkaniu z Czechami. Tymczasem selekcjoner uznał, że miast niego woli powołać Roberta Enke z Hannoveru 96 (1 A) i Rene Adlera z Bayeru Leverkusen (0 A). Ten drugi zrobił w Niemczech wielką karierę - jeszcze w lutym 2007 roku grał w czwartoligowej drużynie amatorów! "Żal mi Timo, ale uznałem, że inni bramkarze są w lepszej od niego formie. Jeżeli Hildebrand po mistrzostwach będzie bronił tak jak dawniej, to wróci do drużyny" - zapowiedział Loew.
Niemieccy dziennikarze nie krytykują go za kontrowersyjne decyzje. Ufają w mądrość swojego trenera - w końcu w kwalifikacjach jego drużyna grała znakomicie, nie dała się pokonać w 11 z 12 meczów, strzeliła w nich aż 35 goli. Wszyscy liczą, że podobną skuteczność zaprezentuje podczas Euro 2008. Niemcom zależy na dobrym występie w tym turnieju z prostej przyczyny - w ostatnich dwóch ME ich zespół wypadł kompromitująco. Nie wygrał ani jednego meczu, nie potrafił sobie poradzić nawet z Łotwą! "Czas to zmienić. Chcemy zdobyć medal" - zapowiada Loew, który ostateczną, 23-osobową kadrę poda w 28 maja. Tego dnia operacja "górska wspinaczka" wejdzie w decydującą fazę.