Propozycja padła podczas spotkania Listkiewicza z Leo Beenhakkerem po meczu z Niemcami. Za wygranie każdego z trzech meczów grupowych Polacy mieli otrzymać po 400 tysięcy euro do podziału i dodatkowo 800 tysięcy za wyjście z grupy. W sumie 2 miliony euro - dowiedział się DZIENNIK..
Listkiewicz chciał zmienić ustalone wcześniej zasady premiowania, Beenhakker uznał jednak, że jego zawodnikom nie jest potrzebna dodatkowa motywacja. "Rozmowy finansowe już zamknęliśmy. Tamte ustalenia są dla mnie i moich piłkarzy satysfakcjonujące i ostateczne" - stwierdził selekcjoner.
Listkiewicz nie chce potwierdzić, że zaoferował dodatkową premię za awans, choć przyznaje, że spotkał się z Beenhakkerem. "Proszę nie doszukiwać się podtekstów. Spytałem tylko, czy trener czegoś potrzebuje. Pieniądze? Ktoś tam coś powiedział, ale to było tylko takie gadanie. Chodziło raczej o sprawy organizacyjne, jakieś spotkanie motywacyjne z chłopakami czy coś w tym rodzaju" - mówi.
Warto przypomnieć, że dla Listkiewicza rzucenie dużej kasy na stół to nie pierwszyzna. Podobnie uczynił dwa lata temu na mundialu w Niemczech. Wtedy po przegranej 0:2 z Ekwadorem poszedł do Pawła Janasa i też ufundował ekstrapremię. Wtedy nie pomogło, bo na naszych czekali Niemcy.
Teraz rywal jest słabszy, szanse na powodzenie większe, a prezes może zbić na tym własny kapitał. Ostatnio na antenie nSport powiedział, że nie wyklucza startu we wrześniowych wyborach. Prezes zdaje sobie sprawę, że ewentualny awans znacznie podniesie jego notowania. Tak więc 400 tysięcy euro stanowi pierwszy, w dodatku bardzo poważny, argument w walce o reelekcję - zauważa DZIENNIK.