Turecki napastnik najpierw strzelił wyrównującego gola w meczu z Szwajcarią, a potem zdobył słynną już bramkę w ostatnich sekundach ćwierćfinałowego spotkania z Chorwacją.
"Nie znoszę tych pseudonimów... Ratownik, Superjoker... Mógłbym być tak samo skuteczny, grając przez 90 minut, ale trenerzy wolą mnie wystawiać w końcówkach spotkań" - złości się Semih. Gdy jednak gra od pierwszej minuty, to często bywa krytykowany. "To prawda, że łatwiej zdobywam bramki, gdy wchodzę z ławki. To dlatego, że wówczas mój zespół atakuje i mam więcej okazji do strzelenia gola" - tłumaczy turecki napastnik.
W meczu z Niemcami zagra od początku spotkania, bo zespół Fatiha Termina został mocno przetrzebiony przez kontuzje i kartki. "Semih musi dostawać dobre podania od pomocników, wtedy jest niebezpieczny" - opowiada Murat Agca z dziennika "Fanatik".
Nic nie zapowiadało, że Semih stanie się tak popularnym zawodnikiem. Do Fenerbahce trafił w 1999 r. w wieku 16 lat. W 2002 r. został wypożyczony do Izmirsporu. Po powrocie do Stambułu rzadko dostawał szansę gry. Gdy drużynę prowadził Chistoph Daum koledzy nazywali go nawet Semih79, ponieważ najczęściej pojawiał się na murawie w okolicach 79. minuty. W ataku Fenerbahce grali o wiele bardziej znani napastnicy z zagranicy - Pierre Van Hooijdonk, Nicolas Anelka czy Mateja Keżman. Jeszcze w sezonie 2006/07 strzelił tylko jednego gola w Pucharze UEFA. Dopiero w zeszłym sezonie dostał więcej szans gry i nieoczekiwanie - z dorobkiem 17 goli - został królem strzelców ligi tureckiej. A tylko 17 razy wyszedł w pierwszej jedenastce. Jego głównym rywalem do miejsca w składzie był Keżman. Trener Zico stawiał na grę z jednym napastnikiem, więc albo grał Semih, albo Serb.
Skuteczność Semiha nie uszła uwadze Fatiha Terima, który zabrał go na mistrzostwa, a zostawił w domu legendę tureckiej piłki Hakana Sukura, chociaż w eliminacjach to Hakan był najlepszym strzelcem reprezentacji Turcji, a Semih w dwóch meczach ani razu nie trafił do siatki. "Obaj mają dość podobny styl gry. Tyle że Hakan mnóstwo goli zdobywał głową, a Semih trafia głównie po strzałach nogą" - mówi Murat Agca.
Semih nie kryje podziwu dla selekcjonera. "Traktuje każdego z nas jak syna. Kiedy podchodzi do mnie, zawsze powtarza: po prostu graj w piłkę, wiem, że masz talent. To najlepszy szkoleniowiec, z jakim miałem do czynienia" - mówi i przypomina sytuację z końcówki meczu z Chorwacją, gdy rywale strzelili gola w 119. minucie. "Byłem przekonany, że odpadniemy. Do walki w końcówce pobudził nas trener, który nakazał zagrywanie długich podań w pole karne" - opowiada turecki snajper, którego powinni bać się Niemcy. "Wiem, że to oni są faworytami, ale nas to tylko motywuje. Zrobię wszystko, żeby strzelić im gola. Najlepiej w ostatniej minucie, żeby nie zdążyli już odrobić straty" - śmieje się Semih Sentürk.