Ale nic dziwnego, polska reprezentacja piłki ręcznej od 24 lat nie przygotowywała się do igrzysk olimpijskich, a zawodnicy nie mieli w perspektywie występu na najważniejszym turnieju w życiu sportowca.
Nie odpuszczali nawet ci, którzy wyjazdu do Chin mogą być pewni - Grzegorz Tkaczyk, Karol Bielecki czy Sławomir Szmal. Podłoga hali w oddalonych od Szczyrku o 9 kilometrów Wilkowicach (obiekt COS w Szczyrku zajęły siatkarki) codziennie spływała potem. Im bliżej igrzysk, tym więcej było treningów taktycznych i strzeleckich.
"Ręka mnie boli od rzucania" - narzekał w rozmowie z "Faktem" Michał Jurecki. "Tyle, co w czwartek, nie rzucaliśmy chyba przez cały pobyt w Szczyrku" - wtórował mu Rafał Kuptel.
Zresztą na treningach Wenty wszyscy zawodnicy prawie nie mieli chwili wytchnienia. Na rozgrzewkę był superdynamiczny mecz piłki nożnej albo rugby, a potem intensywność zajęć rosła. Podczas jednego z takich meczów Bielecki w bitewnym zapamiętaniu tak mocno zdzielił Adama Weinera łokciem w oko, że ten przez kilka następnych dni paradował ze śliwą godną pozostałości po walce bokserskiej.
Niektóre ćwiczenia wyglądały tak, jakby Wenta specjalnie chciał wyrobić w zawodnikach żądzę zdobycia w Pekinie medalu. Gracze trójkami wskakiwali na ławkę, siadali na niej i błyskawicznie przebierali nogami, tupiąc o podłogę. Wyglądali przy tym jak małe dzieci, które za wszelką cenę chcą dostać nową zabawkę. "Najlepiej złotego koloru" - dodawali spoceni kadrowicze.
W najbliższych dniach szczypiorniści nie mają co marzyć o odpoczynku. 21 lipca wylatują na dwa mecze towarzyskie z Chorwacją, które we wtorek i środę zostaną rozegrane w Crikvenicy. W czwartek wracają, a już następnego dnia o 17 mają uroczyste ślubowanie w siedzibie PKOl, po którym w sobotę 26 lipca wylatują na tydzień do Korei Płd., gdzie zagrają towarzysko z reprezentacją tego kraju. "A potem już Pekin i zabawa zacznie się na dobre" - cieszy się Mariusz Jurasik.