Wicemistrzowie świata rywalizację w turnieju w Pekinie rozpoczną w niedzielę od spotkania z reprezentacją gospodarzy. To w zasadzie jedyna pewna informacja o rywalach. Druga, ale niepotwierdzona jest taka, że Chińczycy są bardzo wysocy. Reszta to wielka niewiadoma.

Reklama

"To dziwny zespół, ale dobrze, że gramy z nimi na początku" - przekonuje jednak trener naszych "ręczników" Bogdan Wenta.

"To będzie doskonałe przetarcie. zaczniemy od mocnego uderzenia. Starcie z trudnym pod względem psychicznym będzie nam się opłacało. Potem mam nadzieję zdobędziemy punkty w meczach z Hiszpanią oraz z Brazylią i do ostatnich dwóch spotkań w grupie będziemy mogli podejść na luzie. Wymieniliśmy się informacjami o Chińczykach z Francuzami, ale nie wiem czy mogę na nich polegać. Niemcy rozgrywali jakiś czas temu sparing z Chinami, lecz do tej pory nie ustalili z kim rzeczywiście grali. Nie wiadomo czy była to pierwsza reprezentacja. Podobno wystawili jakąś regionalną drużynę. Nikt ich właściwie nie zna. W wiosce olimpijskiej ich nie widać, a gdzie są to nie wiadomo. W Korei, gdzie byliśmy na zgrupowaniu przed igrzyskami mówiono tylko, że są wysocy" - dodaje Wenta.

Innym problemem naszych piłkarzy może okazać się słaba znajomość hali, w której będą grali. Polacy w Olympic Sports Center Gymnasium trenowali tylko raz. Pozwolono im spędzić na boisku zaledwie 50 minut. Nie wpuszczono ich do środka nawet kiedy chcieli tylko ją sobie pooglądać.

"Dobrze byłoby pobiegać po boisku dłużej. Chłopaki mogliby je wyczuć, łatwiej byłoby o celne podania w trakcie gry" - wyjaśnia na łamach "Faktu" Wenta. "Dobrze, że przynajmniej nasze siatkarki zaczynają grać już w sobotę. Pójdziemy na mecz dziewczyn, żeby poczuć atmosferę rywalizacji" - uzupełnia szkoleniowiec Polaków.

Na szczęście dla jego zawodników słaba znajomość rywali czy hali to żadna wymówka. Nie boją się też tropikalnego klimatu, który wielu innym sportowcom utrudnia przygotowania do zawodów. Przyjechali po medale i wierzymy, że z nimi wyjadą. Najlepiej złotymi!