25-letnia pływaczka długo zastanawiała się czy opowiedzieć tę szokującą historię. W końcu się zdecydowała. "Przez dwa lata byłam molestowana przez ojca jednej z koleżanek. Wszystko zaczęło się, kiedy miałam zaledwie pięć lat" - wyznała Hoelzer.
Mała Margaret ufała rodzicom swojej koleżanki, często zostawała u nich na noc. "Uczono mnie, że są to osoby, którym mogę zaufać. Nie byłam świadoma, tego, jaką krzywdę mi zrobiono. Wiedziałam jednak, że dzieje się coś złego" - wspomina pływaczka.
Dopiero w wieku 11 lat uświadomiła sobie, że to, co robił jej ojciec koleżanki, było wykorzystywaniem seksualnym. Hoelzer wyjawiła wszystko mamie. "Miałam dużo szczęścia, bowiem uwierzyła mi bez wahania, nie wątpiła w moje słowa. Ale, co najważniejsze - pozwoliła mi mówić" - podkreśla Amerykanka.
Dzięki zeznaniom małej Margaret zwyrodnialec został zatrzymany, ale udało mu się uniknąć wyroku sądowego. "Przez długi czas byłam zła, że uniknął kary. Uczono mnie przecież, iż złe postępki przyniosą konsekwencje. Teraz, kiedy jestem starsza rozumiem więcej - po prostu nie dało się zebrać dowodów wystarczających do postawienia zarzutów" - tłumaczy pływaczka.
Teraz pływaczka ukończyła psychologię i chce pomagać ofiarom molestowania. "Moje studia były pewnego rodzaju terapią. Niemal każda moja pisemna praca dotyczyła molestowania i napastników seksualnych" - opowiada. Sportsmenka przezwyciężyła jednak złe wspomnienia. "Nie brakuje jednak i złych dni" - zaznacza.
W Pekinie Hoelzer zdobyła dwa srebrne medale (200 m grzbietowym i w sztafecie 4x100 m zmiennym) oraz jeden brązowy (100 m grzbietowym).