>>>Listkiewicz nie będzie prezesem, to pewne

Od dawna mówiło się, że Michał Listkiewicz wyciągnie jakiegoś królika z kapelusza i tuż przed wyborami w PZPN wystawi kandydata, który z jego poparciem w cuglach zwycięży. Padło na pana.
Zdzisław Kręcina: Nie ma pan racji. Na start w wyborach namawiało mnie wielu ludzi związanych z polską piłką. To była naprawdę pokaźna grupa. Długo odmawiałem, bo nie było do końca pewne czy Michał Listkiewicz nie zdecyduje się ponownie kandydować. Do głowy mi nawet nie przychodziło, że ja jako sekretarz generalny związku miałbym rywalizować z prezesem.

Reklama

Do tej pory faworytem prezesa był Grzegorz Lato. Dlaczego popadł w niełaskę?
Ja tego tak nie odbieram. Rywalizacja między mną a Grzesiem będzie interesująca. Bardzo go szanuję i mam nadzieję, że on mnie też. Na pewno nie będzie brudnej kampanii i czarnego PR.

Czym się różni pana program od jego?
W pewnych aspektach mój program jest nowatorski i dość radykalny. Pierwszego października ogłoszę co chcę zrobić. Przekonacie się, że mam ciekawe pomysły.

Reklama

Jedno jest pewne. Żadnego przełomu w polskiej piłce nie będzie. I pan i Lato jesteście przecież z tego samego układu. Listkiewicz namaszcza po prostu swojego następcę. Tak czy inaczej zwycięży piłkarski beton...
Jeśli mówi pan o tym betonie z terenu, który za paluszki i herbatę dba o to aby piłka nożna w małych miejscowościach się rozwijała, to tak. Jestem przedstawicielem piłkarskiego betonu. I jestem z tego dumny. Gdyby nie ci ludzie, w ogóle nie byłoby tam futbolu. Między bajki można włożyć opowieści, że w kolejce czeka cały zastęp, młodych zdolnych organizatorów i menedżerów, a ten beton trzyma się kurczowo i blokuje im miejsca.

Zbigniew Boniek już powiedział, że jeśli pan wystartuje to on się wycofa i pana wesprze. Gra jest dość czytelna. Weźmie pan Bońka na wiceprezesa i tercet Kręcina - Listkiewicz - Boniek będzie rządzić polską piłką.
Za wcześnie na takie dywagacje. Ale ja jestem otwarty na współpracę z każdym. Lubię ludzi. Nie mam wrogów. Chcę się otoczyć mądrymi współpracownikami.

Wygląda jednak na to, że będzie pan sterowany z tylnego siedzenia...
Teraz jestem lojalny wobec swojego szefa i zawsze tak było. Nie wstydzę się tego tego, że pracuję dla Michała Listkiewicza. Natomiast z dniem, w którym moja rola w związku się zmieni, będę całkowicie niezależny. Potrafię podejmować decyzje samodzielnie, potrafię walnąć pięścią w stół i trzymać sprawy mocną ręką. Do tego mnie upoważnia matura górala.

Reklama

Jakie ma pan kwalifikacje aby być dobrym prezesem?
Nigdy nie byłem w żadnej partii, skończyłem AWF, siedem lat pracowałem ze studentami w Katowicach. W Krakowie zrobiłem doktorat związany z kształceniem kadr, a więc ułatwia mi to funkcjonowanie w dużej grupie. Potrafię dobrać zespół. Grałem w piłkę w Koszarawie Żywiec, jestem też trenerem pierwszej klasy. W 1991 roku byłem pierwszym menedżerem z Europy Wschodniej, który dostał licencję FIFA, uprawniającą do organizacji meczów. Pracowałem też jak dyrektor browaru notowanego na giełdzie. Od lat w PZPN, mam dobre kontakty w piłkarskiej Europie, działam w UEFA w komisji narodowych federacji piłkarskich. Nie byłem tylko sędzią piłkarskim.

Wie pan w co się pakuje? Prezes PZPN to od lat jedna z najbardziej negatywnie kojarzonych postaci publicznych Polsce...
Zdaję sobie z tego sprawę. I wiem, że nie mam co liczyć na przesadną życzliwość Wydaje mi się, że mogę jednak wygrać te wybory i być dobrym prezesem. Ale kto wie? Może mi się tylko wydaje...

>>>Kręcina będzie nowym prezesem PZPN