"Doszło do zderzenia głowami pięściarzy, lecz Fragomeni miał tylko lekko rozcięty łuk brwiowy. Praktycznie krwi nie było widać. Tymczasem w ósmej rundzie, kiedy znów Włoch został odesłany do lekarza, wręcz na siłę włoska ekipa powiększała ranę" - opowiada Włodarczyk, który walkę widział na żywo. Pojedynek został przerwany z uwagi na ranę Fragomeniego, sędziowie podliczyli punkty i... Fragomeni wygrał 77:74. "Na punkty Fragomeni uczciwie prowadził, ale to co zrobili Włosi, to można nazwać tylko aferą. Widać było, że słabnie, więc sędzia bez powodu przerwał pojedynek. Krew nie leciała, jednak trener stojąc w ringu na siłę rozrywał ranę. Wydostało się może kilka kropel, więc rozmazał krew na policzku, dla lepszego efektu. Jakby obraz malował. Na trybunach byli sami Włosi, dlatego nikt nie protestował i nie gwizdał" - mówi z kolei menedżer Włodarczyka, Andrzej Wasilewski. Włodarczyk będzie walczył z Włochem w marcu 2009 roku. Stawką pojedynku będzie właśnie mistrzowski pas. "Utwierdziłem się w przekonaniu, że jestem lepszym bokserem. Będę się pilnować, żeby nie dopuścić do takiej sytuacji" - zapewnia "Diablo".
Giacobbe Fragomeni zdobył tytuł mistrza świata WBC w wadze junior ciężki, wygrywając z Rudolfem Krajem. Teraz Włoch będzie musiał udowodnić, że zasluguje na pas, w pojedynku z naszym Krzysztofem Włodarczykiem. "Walka, w której Fragomeni zdobył tytuł, to był ewidentny przekręt" - oświadcza "Diablo" i mówi, że wcale się Włocha nie boi.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama