Rozkład każdego dnia "Cegły" jest identyczny. 7:30 - specjalistyczne ćwiczenia rehabilitacyjne w klinice na krakowskim Kurdwanowie. 9:30 - basen. Dzienna norma to 900 metrów. Potem, na deser, sauna. Po wysiłku sok grejpfrutowy, najchętniej ze świeżo wyciśniętych owoców. To rytuał. Później spóźnione śniadanie, załatwianie prywatnych spraw i znowu wizyta w klinice. W południe ponownie ćwiczenia. Półtorej godziny opisuje - "Przegląd Sportowy".

Reklama

Jest 3 czerwca 2003 roku. Mecz szwedzkiej Eliteserien: Vetlanda - Rospiggarna Hallstavik. Kibice czekają na 15. bieg. Cegielski kłóci się z menedżerem VMS. Bosse Wirebrand zamierza odesłać Polaka do szatni, ale "Cegła" jest nakręcony. Chce jechać i nie daje się zbyć. W końcu Wirebrand wysyła pod prysznic Wiesława Jagusia. Tymczasem pod taśmą ustawiają się Jonas Davidsson, Ales Dryml, Ryan Fisher. I Cegielski. Ruszają. Davidsson lekko poszerza tor jazdy, Dryml i Fisher robią z konieczności to samo. Nasz zawodnik jest lekko z przodu, ale Fisher trafia w jego maszynę. Polak próbuje się ratować przed czołowym zderzeniem z bandą. Puszcza motocykl, chowa głowę i upada. Ma jednak pecha, bo motocykl Amerykanina z całym impetem uderza w niego i wgniata go w bandę.

>>>Były żużlowiec: Tory muszą być bezpieczniejsze

"Obudziłem się na drugi dzień po czterogodzinnej operacji. Lekarze nic nie musieli mi mówić. Wszystko miałem zapisane w pamięci. Czułem, że stało się coś złego i że mam problem z nogami. Kilka dni leżałem bez ruchu. Miałem złamanych siedem żeber, przebite płuco i uszkodzony rdzeń na wysokości TH12" - wspomina.