Wojny rzadko wybuchają z powodów, które podaje się do powszechnej wiadomości, zasadniczo niemal zawsze chodzi jednak o to samo - ktoś chce coś zyskać. W warszawskiej wojnie tenisowej też tak było. Społeczeństwo usłyszało bajkę o tym, że jedynym powodem absencji Agnieszki Radwańskiej jest kontuzja, ale tak naprawdę poszło o pieniądze. Radwańscy chcieli otrzymać pieniądze za sam start Isi, dyrektor turnieju Stefan Makarczyk nie chciał (lub nie mógł) zapłacić.

Reklama

Takie rzeczy się zdarzają i nie ma w tym nic dziwnego. Obydwaj panowie podeszli jednak do sprawy zupełnie inaczej. Jeden poczuł się zawiedziony, że kasy nie dostał, drugi że w turnieju nie gra największa gwiazda polskiego tenisa, zaczęli więc nawzajem oskarżać się za pośrednictwem mediów. A akurat w tym wypadku lepiej było pozwolić wszystkim uwierzyć w bajkę.

Dlaczego? Bo bo na tej wojnie nie wygrał nikt. Kto stracił? Policzmy. W Polsce mamy tylko jeden prestiżowy turniej i tylko jedną tenisistkę należącą do ścisłej światowej czołówki - Agnieszkę Radwańską. Ona ma natomiast do wyboru kilkadziesiąt turniejów i pewność, że na każdym z nich zostanie przyjęta z otwartymi ramionami. Odpowiedź jest więc prosta. Zachowanie Roberta Radwańskiego jedni uznają za racjonalne, inni za niewłaściwe, ale to właśnie on rozdawał karty w tym sporze, a dyrektor Makarczyk najwyraźniej nie chciał tego przyjąć do wiadomości.

Niestety to wszystko może zaważyć na turnieju także w przyszłości. Padły bowiem pewne deklaracje, według których siostry z Krakowa nie zagrają w Warsaw Open dopóki będzie go organizował Makarczyk. To na pewno nie zachęci potencjalnych polskich sponsorów. Upublicznienie ustaleń dotyczących poufnych negocjacji w sprawie tzw. startowego nie wzbudzi natomiast zaufania agencji reprezentujących światowe gwiazdy.

Reklama

Efekty mogą być podobne jak w tym roku. Kilka miesięcy temu można było liczyć, że w finale Warsaw Open zagrają np. Ivanović i Dementiewa. Potem wszyscy mieli nadzieje na finał Radwańska - Wozniacki. Skończyło się grą Alony Bondarenko z rumuńską kwalifikantką, która nigdy wcześniej nie grała w takim turnieju.