Obie ekipy przystępowały do meczu po wygranych spotkaniach z Hiszpanią i Chorwacją. Polki w tych pojedynkach straciły dwa sety, Holenderki żadnego.

"Z Holandią i Polską przegraliśmy po 0:3. Lepiej zaprezentowaliśmy się w tym drugim spotkaniu, jednak Polki zagrały bardzo dobrze. Na Holandię to jednak nie wystarczy. Myśląc o pokonaniu tego zespołu Polki muszą zagrać jeszcze lepiej niż w meczu z nami" - powiedział Aksentijrvic.

Kibice biało-czerwonych mieli jednak nadzieję, że w niedzielę holenderski zespół zostanie zatrzymany. W łódzkiej Atlas Arenie na trybunach zasiadło 13 200 widzów, którzy ogłuszającym dopingiem od pierwszej do ostatniej piłki meczu zagrzewali Polki do walki. To jednak nie wystarczyło do wygrania choćby jednego seta z Holenderkami.

W pierwszej partii mało było okresów wyrównanej gry. Od stanu 5:5 Holenderki przejęły inicjatywę i do końca seta kontrolowały grę. Na pierwszą przerwę techniczną schodziły z trzypunktową przewagą (8:5). Gdy ich prowadzenie wzrosło do pięciu punktów (11:6) o czas poprosił trener Matlak. Niewiele to jednak pomogło. Kolejny czas polski szkoleniowiec wziął tuż po drugiej przerwie technicznej, gdy jego podopieczne przegrywały różnicą sześciu pkt. (12:18). Losów pierwszej partii Polki nie zdołały już odwrócić i przegrały ją 18:25.

Drugi set różnił się od pierwszego tym, że po raz ostatni remis był przy stanie 3:3, a w dalszej jego części przewaga Holenderek była jeszcze większa niż w poprzedniej partii. Na pierwszą przerwę techniczną zespoły znów schodziły przy stanie 8:5 dla Holandii. Przy wyniku 11:6 trener Matlak wprawdzie nie wziął czasu tylko dokonał zmiany, wprowadzając na parkiet Annę Witczak, ale po kolejnej akcji poprosił już o przerwę. Nie miała ona jednak żadnego wpływu na grę Polek, które na drugą przerwę techniczną schodziły przegrywając 8:16. Później było jeszcze gorzej. Holenderki systematycznie powiększały przewagę i bez najmniejszych problemów wygrały seta 25:13.

Podobnie jak dwa wcześniejsze, również trzeci set rozpoczął się od prowadzenia Holenderek (2:0). Polki doprowadziły do remisu 2:2, jednak później musiały gonić rywalki. Holenderki szybko zdobyły trzy punkty z rzędu, obejmując prowadzenie 5:2. Później biało-czerwone kilka razy zbliżały się do nich na jeden punkt (5:6, 6:7, 7:8, 9:10, 18:19), jednak długo nie mogły dogonić rywalek. Gdy na drugiej przerwie technicznej Holenderki miały sześć pkt. przewagi (16:10) wydawało się, że w tym meczu emocji już nie będzie. Polki odrobiły jednak straty i doprowadziły do remisu 20:20 i 23:23. Końcówka należała jednak do Holenderek, które po autowym ataku Anny Barańskiej wygrały seta 25:23 i cały mecz 3:0.









Reklama