Jest pan zadowolony ze swojej walki?
TOMASZ ADAMEK: Oceniajcie wy. Ja pokazałem, że można przejść z wagi półciężkiej do ciężkiej i zwyciężać.

Mówił pan, że jest pan pewien zwycięstwa nad Gołotą i wygrał pan, a na dodatek zrobił pan to w sposób, który wzbudził zachwyt.
Do ringu zawsze wchodzę z wiarą, bo pewne jest tylko to, że umrę, tak samo jak ty. Zawsze wierzę, że będzie dobrze. Że będzie szermierka na pięści, wymiana ciosów, nokdauny. Myślę, że w sobotę to wszystko było.

Reklama

Skąd tak duża siła ciosów?
Ojciec był silny i syn też jest.

Czy ta walka przebiegała tak, jak zakładaliście z trenerem Gmitrukiem?
Oczywiście, przez osiem tygodni pracowaliśmy nad taktyką. Zakładała ona, że punktuję i czekam na cios. A jak kopnę prawą czy lewym sierpem to konia przewrócę. Zresztą widzieliście sami.

Reklama

Przypuścił pan atak już w pierwszej rundzie, nie czekał pan.
Jeżeli w ringu czekasz, to ty możesz być na ziemi. Kto jest szybszy, kto myśli, ten zwycięża.

Udanie zadebiutował pan w kategorii ciężkiej. Czy to oznacza, że definitywnie rozstaje się pan z wagą junior ciężką?
Na razie nie mam z kim walczyć w cruiser. Zostawiłem sobie jednak pas magazynu "Ring", który jest bardzo ważny w Stanach Zjednoczonych. Teraz wracam do domu i czekam na propozycje od HBO czy ShowTime. Zobaczymy, z kim będę walczył w przyszłym roku.

Na ile wygrana z Gołotą pomoże panu w podpisaniu dobrych kontraktów na kolejne walki?
Każde zwycięstwo daje ci plus, a jeżeli przegrywasz w ringu to spadasz. W boksie tylko ci, którzy wygrywają są na topie. Mistrz jest tylko jeden.

Reklama

czytaj dalej



Eksperci zagraniczni zapowiadali, że w walce z Gołotą poczuje pan wreszcie siłę ciosów w wadze ciężkiej. Poczuł pan coś?
Sparowałem z zawodnikami tej wagi od wielu lat i wiem, że są to silne chłopy. Ale poza siłą trzeba mieć jeszcze coś, żeby ich oszukać i zadawać te właściwe ciosy. Myślę, że udowodniłem to w sobotę w ringu.

Ale był moment, że poczuł pan jakiś cios Andrzeja?
Poczułem, bo jeżeli naprzeciw mnie jest chłop, który waży 115 czy 116 kilo to musiałem poczuć. Ale gdy jesteś twardy to przyjmujesz ciosy i je oddajesz.

Czy wiedział pan w piątej rundzie, że to już będzie koniec?
Gdy czujesz, że zawodnik jest przymroczony, to idziesz za ciosem. Bo jeżeli stracisz tą szansę, to zaraz może być na odwrót.

Myśli pan, że teraz przebije Gołotę pod względem popularności?
Ja się nie czuję popularny. Jestem normalnym chłopakiem ze wsi, który walczy i to wszystko.

Czy gdyby pojawiła się taka propozycja to byłby pan w stanie przyjąć już teraz jakieś wielkie wyzwanie w wadze ciężkiej, np. z braćmi Kliczko?
Na pewno jeszcze nie teraz. Ale za rok o tej samej porze będę gotowy na walkę z nimi, to jest moja praca. Jeśli dostaję szansę walki o mistrzowski pas to wchodzę do ringu, by zwyciężyć, bo się nie boję. Z pewnością wcześniej stoczę ze dwie walki. Walczę by zwyciężać, być przygotowanym, pewnym siebie, a nie po to, by zarobić parę złotych i jechać do domu.

A z Wałujewem też stanąłby pan do walki?
Wszystko zależy od telewizji, ja nie wybieram sobie rywali. Ale nie wierzę, by była szansa na taką walkę w Stanach Zjednoczonych.

czytaj dalej



Jeżeli Roy Jones junior przegra w grudniu z Dannym Greenem, to wyszełdby pan do Bernarda Hopkinsa?
Hopkins nie podpisze ze mną kontraktu w limicie 200 funtów (waga junior ciężka - 90,7 kg - red.). Tym bardziej po sobotniej walce. Z Royem Jonesem dogadali się na 180 (limit pomiędzy wagą półciężką a junior ciężką - red.). Zapomnijmy o walce z Hopkinsem. Już nie myślę o walkach w wadze 200, idę do wagi ciężkiej.

Pojedynek z Gołotą był sprawą osobistą między wami?
To Andrzej tak mówił, ja nigdy czegoś podobnego nie powiedziałem. Nie po to wchodzę do ringu, by załatwiać takie sprawy. Jeśli mam do ciebie problem to cię na ulicy łapię i...

Poszedłby pan więc z Andrzejem na wódkę?
A dlaczego nie? Ale nie dzisiaj, bo jestem zmęczony.

To dlaczego po walce nie podał mu pan ręki?
To on mi nie chciał podać. Stał, więc tylko go poklepałem