31-letniemu Geworowi "puściły" nerwy w dziesiątej rundzie sobotniego pojedynku w Magdeburgu. Pretendent rzucił się z pięściami na arbitra, który wcześniej go zdyskwalifikował.
W decydującym starciu, po iście zapaśniczych przepychankach, obaj pięściarze upadli na matę ringu. Stieglitz doznał kontuzji prawego łuku brwiowego, zaś w tej sytuacji Kuechler postanowił zdyskwalifikować Gewora. Ormianin nie mógł pogodzić się z takim werdyktem i zaatakował sędziego. Nieplanowaną potyczkę szybko przerwali ochroniarze, którzy wyprowadzili krewkiego zawodnika z hali.
Po walce Gewor przeprosił arbitra. "Poniosły mnie emocje, co nie powinno się zdarzyć. Bardzo żałuję swego zachowanie" - powiedział. Menedżer boksera Peter Schulze zapowiedział, że nie będą odwoływać się od kar.
Zawodnik urodzony w Armenii (bilans walk 31 zwycięstw i sześć porażek; cztery razy bezskutecznie próbował zdobyć pas czempiona), a mieszkający w Hamburgu będzie nie tylko pauzował sześć miesięcy, ale również zapłaci grzywnę w wysokości 5,1 tysiąca euro.