Jak się czuje Krzysztof Włodarczyk?
- Andrzej Wasilewski: Wydaje się, że fizycznie jest dobrze, oczywiście biorąc pod uwagę całą sytuację. Co do psychiki wiem mniej, bo potrzeba trochę czasu i kolejnych konsultacji. Pozornie wygląda na to, że wszystko szybko wraca ku dobremu.

Reklama

Nie może być dobrze, bo mówimy o chłopaku, który podjął próbę samobójczą.
- Nie mam wiedzy jak się postępuje w takich sytuacjach, bo to rola psychiatrów. Po drugie, użyłem słowa pozornie, bo sam nie wiem, czy to, że normalnie rozmawia i ma energię, jest dobrym znakiem.

O sytuacji Krzyśka wiedzieliście już wcześniej?
- Miał problemy rodzinne, z którymi nie potrafił sobie poradzić. My, jako grupa, a właściwie rodzina, robiliśmy dla Diablo wszystko co można. Decyzje życiowe trzeba jednak podejmować samemu. I to on z najbliższymi musi zdecydować co dalej.

Tej waszej "rodzinie" trochę się dostało, bo w jednej z telewizji ogłoszono, że nie płacicie Włodarczykowi pieniędzy.
- Nie widziałem tego programu, ale wszystko mi opowiedziano. Pierwsze, co mnie rozbawiło, to że pan Paweł Zarzeczny przedstawił się jako przyjaciel rodziny. Tyle, że kiedy spytałem Krzyśka, to on początkowo nie kojarzył człowieka. Ta sytuacja mówi o całej reszcie. Tragedia Włodarczyka i jego rodziny nie ma nic wspólnego z kłopotami finansowymi.

Reklama

Wyobraża pan sobie, że Krzysiek przestanie walczyć?
- Nie. Są sportowcy, którzy po latach kariery mają problemy ze znalezieniem sobie miejsca w życiu i pewnie Krzyśka kiedyś to czeka. Ale nie teraz. Potrzebuje wyzwań i stresu.

Ma pan sobie coś do zarzucenia?
- Gdybym był w Warszawie i poświęcił mu kilka godzin, to pewnie poczucie beznadzei rozładowałoby się inaczej. Tyle, że ciężko tu mówić o poczuciu winy.

>>>Czytaj także: Smolarek trafi do Rumunii?