Postanowiłem, że po sobotnim zwycięstwie we Włoszech nad Luciano Abisem zrobię sobie tatuaż na pamiątkę tego sukcesu. Oddałem się w ręce fachowców ze studia w podwarszawskim Milanówku. Na prawej ręce powstaje właśnie postać gladiatora. Będzie ona w miejscu tygrysa, który zrobiłem sobie w wieku 18 lat. Byłem młody i bardzo chciałem mieć tatuaż, ale drapieżnik w sumie nic nie oznaczał. Więcej malunków na ciele nie chcę, bo... bardzo boli. Wolę już dostać rękawicą w twarz - powiedział 35-letni Jackiewicz, który był czempionem kontynentu w wadze półśredniej i bezskutecznie rywalizował w 2010 roku ze Słoweńcem Dejanem Zaveckiem o mistrzostwo świata federacji IBF.

Reklama

W zawodowej karierze Jackiewicz, noszący ringowy przydomek "Wojownik", stoczył 52 walki - wygrał 41, przegrał dziesięć, a zremisował jedną.

Chcę boksować nawet co miesiąc, nie jestem już młodzieniaszkiem. Muszę zarabiać na rodzinę, ale i coraz lepiej spisuję się w ringu, dlatego jestem w stanie wykorzystać swoje pięć minut. Menedżer Andrzej Wasilewski przyznał, że jest szansa na potyczkę 30 czerwca z Włochem Gianlucą Branco (45-3-1), byłym pretendentem do tytułów mistrza globu w kat. junior półśredniej. Jestem gotowy na taki sprawdzian, tym bardziej, że bardziej zmęczyłem się podróżą do Włoch, niż walką z Abisem. Nie mam żadnej "pamiątki" na twarzy - stwierdził.

Czerwiec jest szczególnym miesiącem w życiu Jackiewicza. Moje dzieci mają urodziny - Maja kończy drugiego 7 lat, a Jacek piątego 11 lat. Poza tym 8 czerwca będę obchodził dziesiątą rocznicę śmierci. Tak nazywam wydarzenia z 2002 roku, gdy zostałem pchnięty nożem w serce, a przeżyłem tylko dzięki szybkiej pomocy lekarzy. Nie zapomnę tej historii do końca życia. A już w lipcu zabieram żonę Martę do Hiszpanii. Jesteśmy razem od dekady, ale nigdy nie byliśmy na żadnych wakacjach. Muszę jej wynagrodzić tyle lat czekania, bo zasługuje - przyznał.

Reklama