Kubica miał masę szczęścia - z wypadku wyszedł jedynie ze skręconą kostką. "My w Polsce mówimy: co cię nie zabije, to cię wzmocni. Jeśli chciałbym żyć bezpiecznie, to zostałbym w domu, ale wtedy nie byłbym kierowcą wyścigowym" - mówił wtedy Kubica.

Reklama

Przypomnij sobie paskudną kraksę Kubicy.

Polak zarzeka się, że wypadek w Montrealu nie zmienił nic w jego życiu i - mimo złych wspomnień - bez problemu wróci na pechowy tor, by walczyć o Grand Prix Kanady. "To wyjątkowy wyścig w bardzo fajnym mieście, a fani podchodzą do niego entuzjastycznie. Lubię tor w Montrealu, bo jest w nim dużo miejsc, w których musimy mocno hamować. Najważniejsze to utrzymywać dobrą linię jazdy i perfekcyjnie wyjeżdżać na prostą z wolnych zakrętów" - mówi na łamach "Gazety Wyborczej" polski kierowca.