Na 36. okrążeniu Kubica nagle zwolnił. Jego samochód odmówił mu posłuszeństwa. Polak był wtedy na czwartym miejscu i liczył się w walce o punkty. Musiał zjechać do boksu. Awaria była na tyle poważna, że wykluczyła go z dalszej jazdy.

Reklama

"Robią się jakieś luzy, skrzynia nie działą czysto, czasem zdarzają się blokowania tylnej osi przy dużych prędkościach. To nie jest miłe" - przyznał po wyścigu nasz kierowca. "Najlepsze miało przyjść, ale coż, nie dojechaliśmy do tego momentu" - dodał.

Robert Kubica nie miał po wyścigu wesołej miny. Szansa na udany start nowego sezonu F1 przepadła. Kolejną okazję na wywalczenie dobrego miejsca będzie miał 8 kwietnia, podczas Grand Prix Malezji.