"Robert przeprosił mnie za ten incydent" - powiedział po Grand Prix Malezji Heidfeld. "Za co miałem przepraszać? Nick musiał mnie źle zrozumieć" - powiedział Kubica podczas przygotowań do GP Bahrajnu.
"Nie było za co przepraszać. Nick po prostu zamknął drogę Robertowi i ten go dotknął" - ocenił menedżer Polaka, Daniele Morelli. Wygląda na to, że pustynny klimat oraz wysokie temperatury towarzyszące rywalizacji na torze Sakhir nie wpływają dobrze na i tak gorącą atmosferę w zespole BMW Sauber. "O co tu chodzi? Kiedy milczę, nie jest dobrze. Kiedy mówię prawdę, też jest źle. Jeśli Heidfeld jest lepszym kierowcą, chętnie uścisnę mu dłoń" - mówi zaczepnie Kubica.
Nie przejmuje się tym, że w dwóch wyścigach jego kolega zdobył 10 punktów, a on żadnego. "To prawda. Ale dajcie mi sprawny samochód i pozwólcie robić swoje, to też będę dojeżdżał do mety na punktowanych miejscach. W Malezji podczas treningów byłem jedynym, który swoimi czasami mógł konkurować z Ferrari" - przypomina Polak.
Podobnie było wczoraj. Jeszcze w porannej sesji Heidfeld zajął 6. pozycję, naszego kierowcę wyprzedził o jedno miejsce i tysięczne części sekundy. W drugim treningu Kubica uzyskał już 3. czas. Szybsi byli tylko Kimi Raikkonen z Ferrari oraz Lewis Hamilton, jeżdżący McLarenem, a Heidfeld zajął 7. miejsce. Oby w sobotnich kwalifikacjach (początek o 13.00) oraz w niedzielnym wyścigu (start o 13.30) Robert jeździł tak samo - pisze "Fakt".