Robert to twardziel. Nie rozczula się nad sobą, nie załamuje ani nie analizuje tego, co się stało w niedzielę na torze w Montrealu. Ze szpitala wyszedł pewnym krokiem. Wsiadł za kierownicę i pojechał do hotelu.

Wziął prysznic przebrał się i ruszył w miasto. "Wraz ze swoim menedżerem Danielem Morellim wybrał się na kolację do restauracji. Resztę wieczoru spędził w swoim pokoju hotelowym" - opowiada dziennikowi.pl Hientzsch.

Na odpoczynek Kubica ma jeszcze jeden dwa dni. W czwartek czekają go kolejne badania i testy na refleks. Po nich okaże się, czy będzie mógł pojechać w niedzielnym GP USA.



Reklama