67-letni Luca Cordero di Montezemolo, latorośl jednego z bardziej znanych rodów włoskiej arystokracji i jeden z najbogatszych ludzi w tym kraju, stał na czele Ferrari od 1991 roku. Na początku szło mu bardzo dobrze: w pierwszym okresie włoska stajnia zdobyła 14 tytułów mistrza świata - kierowców i producentów. Od 2008 nie wygrywa nic. Mimo iż wyniki finansowe firmy są doskonałe i jest ona najbardziej znaną marka na świecie, Fiat, który posiada 90 procent jej udziałów, uznał, że należy coś zrobić. Wybrano najprostsze rozwiązanie, choć może nie najtańsze: zdaje się, że Montezemolo dostanie wielomilionową odprawę.

Reklama

W komunikacie wydanym dziś w Turynie mówi się o polubownym rozstaniu, w co mało kto wierzy, ale przyznaje również, że w ostatnich dniach doszło do napięć pomiędzy dyrektorem generalnym koncernu, Sergio Marchionne i prezesem Ferrari. Montezemolo przed niedzielnym Grand Prix w Monzy zapewnił, że gotów jest pozostać na swym stanowisku jeszcze trzy lata i pochwalił się doskonałymi wynikami finansowymi. Marchionne odpowiedział mu natychmiast, że liczą się nie tylko wyniki finansowe, ale także zwycięstwa na torze.

Przypuszcza się, że Luca Cordero di Montezemolo, który jest także m.in. współwłaścicielem prywatnych kolei NTV, zostanie prezesem linii lotniczych Alitalia, które kupił niedawno jeden z jego przyjaciół, szejk z Abu Dhabi.