Po meczu działacze Ostrovii poprosili, by policja przebadała alkomatem trenera Marka Cieślaka. Wynik nie był korzystny dla szkoleniowca. Selekcjoner reprezentacji Polski miał we krwi 0,55 miligrama alkoholu na litr (promil). Obecnie trwają czynności wyjaśniające czy zdarzenie miało miejsce w czasie pełnienia obowiązków służbowych. Policja przeprowadziła bowiem badanie dopiero godzinę po zakończeniu spotkania. Jeżeli potwierdzą się pierwotne doniesienia Cieślakowi grozi zawieszenie - informuje "Przegląd Sportowy".

Reklama

Szkoleniowiec twierdzi, że cała sytuacja to zemsta działaczy za to, że po sezonie chciał opuścić zespół. Wcale nie musiałem się poddać temu badaniu, ale sam byłem ciekaw jak to wypadnie. I wyszło 0,4 promila. Dlaczego? Po meczu spotkałem się z trenerem gości Nikołajem Kokinem. Jako, że było to ostatnie spotkanie w sezonie to napiliśmy się po kieliszku bimbru, który przywiózł Kokin. Nie widzę w tym niczego złego. To się działo prawie godzinę po zawodach - broni się na łamach "PS" Cieślak.