Sam Vettel, który po sezonie 2020 odejdzie z zespołu Ferrari, aktualnie nie zaprzecza, ani nie potwierdza, że Racing Point jest w sferze jego zainteresowań. Twierdzi, że ma czas na podjęcie ostatecznej decyzji, nie musi się spieszyć. Pod uwagę bierze różne opcje, jednak kategorycznie wyklucza jedną z nich, która przewiduje, że w 2021 roku weźmie urlop i nie będzie kierowcą F1.
O tym, jak się potoczą moje losy, jeszcze dzisiaj nie wiem. Nie chcę spekulować, wszystkie "newsy" jakie o sobie czytam, to wyłącznie wymysły dziennikarzy i innych osób +dobrze poinformowanych+. Gdy będę wiedział na 100 procent co będę robił w nowym sezonie, wszystko powiem - powiedział Vettel po kwalifikacjach na Hungaroringu.
Jeszcze niedawno plotki głosiły, że Niemiec ma związać się z Mercedesem, gdzie zastąpi Fina Valtteriego Bottasa. Inny news przewidywał powrót do ekipy Red Bulla, z którą wywalczył wszystkie tytuły mistrzowskie. Dzisiaj już wiadomo, że te dwie opcje nie są aktualne, choć "ślad" Mercedesa pozostał, gdyż szef niemieckiego teamu Austriak Toto Wolff przyznał, że bardzo ceni Vettela jako sportowca i - gdy zajdzie taka potrzeba - pomoże mu w znalezieniu nowego pracodawcy.
A Wolff jest od wielu lat w bardzo dobrych stosunkach towarzyskich i biznesowych z kanadyjskim miliarderem Lawrencem Strollem, właścicielem zespołu Racing Point. W nowym sezonie zespół będzie występował pod marką Aston Martin. A za tym w teamie pojawią się duże, albo nawet bardzo duże pieniądze. Takie, które wystarczą na zatrudnienie drogiego Vettela.