Energiczny i zawsze uśmiechnięty Ricciardo, który 1 lipca skończył 34 lata, był jednym z bohaterów serialu stworzonego przez Netflixa (premiera w 2019 roku). Występ w tej produkcji przyciągnął do niego wielu fanów, jednak poprzednie dwa lata w McLarenie nie były dla niego szczególnie udane i w konsekwencji nie doczekał się w 2023 roku posady kierowcy wyścigowego w żadnym z zespołów.

Reklama

Był natomiast rezerwowym w Red Bullu, czyli „firmie-matce” AlphaTauri. Szef tego drugiego teamu Franz Tost uznał, że wyniki de Vriesa, który jest jednym z najmniej doświadczonych zawodników w stawce, nie sprostały oczekiwaniom i zdecydował się na zamianę. Drugi bolid sponsorowanego przez Orlen zespołu prowadzi niezmiennie Japończyk Yuki Tsunoda.

Bardzo współczuję (de Vriesowi - PAP). To była trudna i emocjonalna decyzja. Nyck to bardzo utalentowany kierowca, zdobył wiele tytułów, wygrał wiele wyścigów, a do tego jest bardzo sympatyczną osobą. Niestety, obecnie w F1 trzeba być naprawdę bardzo dobrze przygotowanym, mieć za sobą może pięć, sześć tysięcy kilometrów w testach. Spodziewałem się dobrych występów na torach, które znał już wcześniej, na przykład w Austrii albo Silverstone, ale niestety nie wyszło to zgodnie z przewidywaniami i zdecydowaliśmy się na Daniela - tłumaczył Tost, cytowany na oficjalnej stronie internetowej Formuły 1.

Reklama

AlphaTauri najsłabszym zespołem MŚ

AlphaTauri to obecnie najsłabszy zespół - w 10 wyścigach zdobył zaledwie dwa punkty. Dlatego nikt raczej nie spodziewa się większego sukcesu, a miejsce Australijczyka w czołowej dziesiątce byłoby wręcz sensacją. Tym bardziej, że Ricciardo w tym roku w bolidzie F1 miał okazję zasiąść jedynie na kilka godzin.

Cieszę się, że wracam. Muszę się jeszcze trochę rozruszać. W zeszłym tygodniu miałem sztywną szyję, w ogóle nie mogłem się odwracać, ale teraz jest w porządku - powiedział Australijczyk dziennikarzom w sobotnie południe, kilkadziesiąt minut przed rozpoczęciem trzeciej sesji treningowej.

Reklama

Ricciardo znów kierowcą wyścigowym

Jego powrót do F1 jest jednym z wiodących tematów podczas imprezy pod Budapesztem. Od momentu, gdy w ubiegłym tygodniu ogłoszono oficjalnie, że Ricciardo znów będzie kierowcą wyścigowym, media społecznościowej AlphaTauri zaobserwowały nagły wzrost popularności.

Biorąc pod uwagę wszystko, co działo się przez ostatnie kilka lat, powrót do tego sportu po przerwie... cóż, będzie trudno przebić się na szczyt. Tego bym sobie życzył, oczywiście, ale trzeba być realistą i powiedzieć sobie: "Słuchaj, jeśli chcesz na przykład odzyskać miejsce w Red Bullu, to będzie długi proces, długa ścieżka". Właśnie tą ścieżką będę teraz podążał - mówił w czwartek na konferencji prasowej.

Cieszę się, że znów jestem sobą i ponownie zakochałem się w Formule 1 - dodał zwycięzca Grand Prix Węgier w 2014 roku.

Ricciardo występował u boku dwukrotnego mistrza świata Maxa Verstappena w Red Bullu w latach 2016-18. Holender spytany o powrót Australijczyka do ścigania stwierdził: „Nigdy nie chciałem, żeby odszedł”.

W sobotę na Hungaroringu odbędą się jeszcze kwalifikacje, zaplanowane na godzinę 16. Niedzielny wyścig wystartuje o 15. Wszystko wskazuje na to, że - wbrew wcześniejszym prognozom pogody - zawody odbędą się w słonecznych i bezdeszczowych warunkach. Choć jeszcze w piątek wieczorem nad Budapesztem przeszła burza, w sobotę od rana niebo jest niemal bezchmurne.

z Budapesztu Maciej Machnicki.