"Mam dobre przeczucia przed wyścigiem na Monzy. To wyjątkowy tor, najszybszy, a na takich z reguły nasz bolid sprawuje się lepiej" - mówi Robert Kubica przed 13. rundą sezonu. Polak ma powody do optymizmu, bo włoska trasa w parku Królewskim przypomina Spa-Francorchamps, na którym nasz kierowca znalazł się ostatnio tuż za podium. "Nasza szybkość z Belgii daje nadzieję, że we Włoszech, przy jeszcze mniejszym docisku aerodynamicznym, uda nam się poprawić" - dodaje kolega z Kubicy z BMW Sauber Nick Heidfeld.

Reklama

Niemca będą na Monzy wspierać szwajcarscy kibice, Polaka - włoscy. Po spekulacjach miejscowej prasy niektórzy z nich mieli nadzieję, że związany w młodości z Italią Kubica zastąpi w barwach Ferrari wracającego do zdrowia po wypadku Felipe Massę. Zespół z Maranello rozwiał wszelkie wątpliwości, zatrudniając Giancarlo Fisichellę, który zajął rewelacyjne drugie miejsce w ostatnim wyścigu i zdobył pierwsze punkty dla Force India w historii startów tego teamu. "Teraz będę miał dwie rzeczy, których brakowało mi wcześniej. KERS (system odzyskiwania energii kinetycznej), który da mi 70 - 80 koni mechanicznych więcej, i entuzjastycznych kibiców. Zachowując zimną krew, opuszczę wizjer, wrzucę pierwszy bieg i dam z siebie 100 procent" - barwnie opowiada Fisico. Włoch ma do dyspozycji bolid Massy do końca sezonu.

>>>Ferrari nie wybrało Kubicy, bo jest za duży

Później Ferrari będzie musiało znaleźć rozwiązanie dla swojego kłopotu bogactwa. Tajemnicą poliszynela jest, że włoski zespół zatrudnił na przyszły sezon Fernando Alonso, a ważne kontrakty mają także Kimi Raikkonen i Massa, który ostatnio przeszedł operację wszczepienia tytanowej płytki w miejsce uszkodzonego fragmentu czaszki. Dziś Ferrari ma ogłosić podpisanie umowy sponsorskiej z hiszpańskim bankiem Santander. Być może jest to wstęp do oficjalnego potwierdzenia kontraktu z Alonso. W końcu Santander odchodzi od McLarena, z którym związał się w 2007 r., gdy brytyjski team... sprowadził do siebie hiszpańskiego dwukrotnego mistrza świata.