W środowisku lekkoatletycznym wiadomo było już od dłuższego czasu, że Święty-Ersetic podczas jednego z ostatnich zgrupowań doznała kontuzji, która zaburzyła jej przygotowania. Teraz, już będąc w stolicy Japonii, multimedalistka mistrzostw Europy i świata na 400 m po raz pierwszy potwierdziła to oficjalnie, wskazując, że urazu mięśnia czworogłowego nabawiła się w Zakopanem.
Z tego co wiem od trenera Aleksandra Matusińskiego, to Justyna realizuje treningi. Może nie są one optymalne, ale są tam elementy biegowe. Wcześniej miała ćwiczenia zastępcze. Każdy kolejny dzień jest tu cenny, dochodzi dodatkowa regeneracja, a igrzyska są długie - zaznaczył Kęcki.
28-letnia zawodniczka przymierzana była pierwotnie w Tokio do startu w aż trzech konkurencjach - biegu indywidualnym na 400 m, sztafecie kobiecej i mieszanej. Zdaniem dyrektora sportowego PZLA nic się w tej kwestii póki co nie zmieniło.
Jak na razie nie zapadła decyzja, by z którejkolwiek z niej miała zrezygnować - zastrzegł.
"Jesteśmy dobrej myśli"
Święty-Ersetic w tym roku ma pecha - to jej kolejny uraz w tym okresie czasu. Potem zmagała się także z zakażeniem COVID-19. Mimo to Kęcki nie traci optymizmu.
Mimo wszystko jesteśmy dobrej myśli - podkreślił.
W podobnym tonie wypowiada się sama zawodniczka.
Najbardziej jest mi szkoda, że wszystko potoczyło się tak na ostatniej prostej. Wszystko pod górkę. W Londynie też było pod górkę, a później z górki. Wierzę, że i tym razem tak będzie - powiedziała.