W trakcie piątkowego, upalnego etapu przez blisko 100 km uciekała czteroosobowa grupa. Najstarszym wśród śmiałków był 30-letni Włoch Mirko Maestri (EOLO-Kometa). Jego towarzyszami ucieczki byli Francuz Nicolas Prodhomme (AG2R Citroen Team) oraz dwójka Holendrów Julius van den Berg (EF Education-EasyPost) i Pascal Eenkhoorn (Jumbo-Visma).
Na końcowych kilometrach grupy sprinterskie w peletonie narzuciły duże tempo. Przewaga prowadzącej czwórki zaczęła sukcesywnie maleć. 10 km przed metą wynosiła minutę, 4 km - mniej niż 30 sekund. 2-kilometrowy podjazd przed metą z lekkim nachyleniem pod górę (2,5 procent) nie sprzyjał ucieczce. Peleton wchłonął ją dosłownie na ostatnich kilkuset metrach.
Najszybciej z dużej grupy finiszował Demare. To trzecie etapowe zwycięstwo Francuza na trasie tegorocznego Giro. Zawodnik Groupama-FDJ najszybszy był również w Mesynie (5. etap) i dzień później w Scalei.
Mieszane uczucia Francuzów
Kibice francuscy mieli na mecie w Cuneo mieszane uczucia, gdyż z wyścigu wycofał się ich rodak Romain Bardet. Kolarz DSM zszedł z trasy w pierwszej godzinie 13. etapu. Jako powód podano chorobę. Francuz w klasyfikacji generalnej zajmował czwarte miejsce.
Ucieczka bardzo mocno opierała się pościgowi. Tempo na ostatnich 10 km było nieprawdopodobne. Byłem bardzo zmęczony i zastanawiałem się, czy w ogóle będę w stanie wykończyć pracę kolegów, którzy mnie rozprowadzali. Kiedy rozpoczęliśmy finisz wszystko poszło łatwiej. Przed wyścigiem byłbym zadowolony z jednego zwycięstwa, a już trzy razy wygrałem - powiedział uradowany Demare.
W klasyfikacji generalnej Lopez zachował 12 s przewagi nad Ekwadorczykiem Richardem Carapazem (Ineos Grenadiers).
Sobotni etap poprowadzi z Santeny do Turynu i będzie liczył 153 km.