Były selekcjoner reprezentacji Polski Andrej Urlep twierdzi, że organizacja turnieju jest zła, że brakuje pieniędzy, że Polski Związek Koszykówki nie ma sponsora, odpowiednich hal i kompetencji, aby zająć się tak dużym przedsięwzięciem. Generalnie pachnie kompromitacją.

Reklama

Oczywiście związek się broni. Brakuje pieniędzy? Tak, ale nie 13 mln, jak podały niedawno media, tylko 7 - 8 mln. Da się przeżyć. Wprawdzie jest źle, wprawdzie wycofał się główny sponsor, firma Prokom, ale… i tak jest dobrze. "Wszystko zależy od tego, ile uda nam się sprzedać biletów. Muszę jednak zaznaczyć, że gdyby nie składka rzędu 3 mln euro, którą musieliśmy przekazać FIBA, nie mielibyśmy dziś problemów z finansami" - mówi DZIENNIKOWI prezes PZKosz Roman Ludwiczuk. "Oczywiście koszty są wysokie, ale głównie przez to, że musimy partycypować we wszystkich wydatkach, musimy nawet opłacać reprezentacjom pobyt w Polsce. Mam jednak nadzieję, że dobrze się zaprezentujemy na tych mistrzostwach i potem nie będzie problemu ze znalezieniem nowego sponsora".

Ludwiczuk wylicza: 1,2 mln złotych kosztuje catering, a ok. 1 mln zabezpieczenie samochodów niezbędnych do obsługi imprezy. Ale od razu uspokaja: zapewne znajdziemy firmy, które pokryją te koszty. Niemal wszystko jest tu na zasadzie bardzo możliwe". Minister sportu Mirosław Drzewiecki: "PZKosz ma jeszcze do sprzedania pakiety sponsorskie. Mimo kryzysu gospodarczego wierzę, że znajdą się firmy gotowe sponsorować Eurobasket".

Co z halami? Z hali Gdańsk-Sopot zrezygnowano. Budowana hala w Łodzi ma opóźnienia. "Ale dostaliśmy zapewnienie, że jej budowa zakończy się o czasie" - uspokaja Ludwiczuk.

Reklama

Co z kompetencją działaczy? Mecz Gwiazd w Warszawie, który miał promować mistrzostwa w Polsce, pokazał, że niektóre kluby się ze związkiem nie liczą. "Kto nie przyjechał, ten stracił, bo przedstawienie było niesamowite" - twierdzi Ludwiczuk, odrzucając oskarżenia, że PZKosz skompromitował się, nie organizując wcześniej zapowiadanego miniturnieju koszykówki ulicznej w Warszawie. Jego zdaniem „negatywną decyzję wydała pani konserwator zabytków, która obawiała się o stan płytek pod pomnikiem Kopernika”. O niekompetencji działaczy nie ma mowy.

Jest jeszcze wiele innych kwestii, które negatywnie wpływają na organizację turnieju w Polsce. Przede wszystkim poziom ligowej koszykówki jest coraz niższy. Oczywiście zdaniem PZKosz jest zgoła inaczej. Ludwiczuk: "Nie sądzę, aby liga staczała się w dół. Na spotkania w Słupsku bilety sprzedały się w klika godzin. Wprawdzie liga wciąż nie ma tytularnego sponsora, ale pracujemy nad tym".

A co z promowaniem Eurobasketu? Dlaczego się nie mówi o tej imprezie? Winni, tym razem, są dziennikarze. "Chciałbym, aby media bardziej zaangażowały się w promowanie tych wielkich wydarzeń sportowych" - mówi Drzewiecki.

Generalnie jest źle, ale i dobrze. "Przyznaję, nie odczuwamy znacznego wzrostu, wręcz przeciwnie" - kryzys nas dosięga. Mam jednak nadzieję, że ta impreza przyczyni się do odrodzenia koszykówki w Polsce" - twierdzi Ludwiczuk. "Jestem przekonany, że PZKosz stanie na wysokości zadania" - dodaje Drzewiecki. Jedno jest pewne. Eurobasket jest chyba zbyt upolityczniony.