p
20-letni Griffin grał dla Uniwersytetu z Oklahomy i zdobywał średnio 22,7 punktu i 14,4 zbiórki. Clippers liczą, że dzięki niemu będą mogli wejść do elity NBA - w ostatnich 12 latach tylko raz zdołali awansować do play off.
"Jeśli nikt nie ma wobec ciebie zbyt dużych oczekiwań możesz w spokoju się rozwijać i budować zespół. Liczę, że w ciągu roku-dwóch będziemy na tyle mocni, żeby na stałe zagościć w play offs" - powiedział Griffin.
Niespodzianką było rozstrzygnięcie sytuacji wicemistrza olimpijskiego - 18-letniego Hiszpana Ricky'ego Rubio. W miesięcach poprzedzających nabór głośno mówiło się, że zostanie wybrany z numerem drugim, najgorzej trzecim. Problemy z wykupieniem kontraktu z klubem DKV Juventut obniżyły jednak jego notowania i ostatecznie trafił do Minnesota Timberwolves z piątką. Nie wiadomo czy zagra w Minneapolis już w najbliższym sezonie - jego dotychczasowy zespół oczekuje od niego prawie 5 mln euro za wykup kontraktu, a przepisy NBA zabraniają Timberwolves pokryć tę sumę.
"Występ w igrzyskach olimpijskich bardzo mi pomógł - mogłem zmierzyć się z najlepszymi zawodnikami NBA. Potwierdziłem, że jestem w stanie występować w tej lidze" - ocenił Rubio, który pierwszy zawodowy kontrakt podpisał w wieku 14 lat.
Timberwolves mogli wybrać aż trzech zawodników w pierwszej rundzie (wynik licznych transferów) i trafiło do nich trzech rozgrywających. Obok Rubio są to Jonny Flynn (szósty zawodnik draftu) i Ty Lawson (18.). Niemal od razu oddali jednak prawa do Lawsona drużynie Denver Nuggets.
Nie wszystkie drużyny były zainteresowane wybieraniem nowych graczy. Mistrzowie NBA Los Angeles Lakers już wcześniej zapowiadali, że wolą utrzymać obecny skład i nie potrzebują nowych zawodników. Sprzedali więc swoje miejsce w pierwszej rundzie ekipie New York Knicks. Za możliwość wybrania z numerem 29 nowojorczycy zapłacili trzy miliony dolarów i sięgnęli po rzucającego obrońcę Toneya Douglasa. Z kolei w drugiej rundzie "Jeziorowcy" wybrali Patricka Beverleya i oddali go Miami Heat. Trafi do nich jedynie numer 59 naboru - skrzydłowy Chinemelu Elonu.
W czwartek podtrzymana została "tradycja" wybierania potomka byłego gracza NBA. W siedmiu kolejnych naborach do ligi trafił co najmniej jeden syn byłego zawodnika. W 2009 roku było ich trzech - Stephen Curry (z numerem siedem do Golden State Warriors), Gerald Henderson (numer 12 Charlotte Bobcats) oraz Austin Daye (numer 15 do Detroit Pistons).