Feralną chwilę Marbury zapamięta do końca życia. Gdy koledzy z drużyny powiedzieli mu o urazie kolegi, myślał, że to głupie żarty. "To jakieś kpiny?" - burzył się koszykarz. Po dłuższej chwili okazało się jednak, że nikomu nie jest do śmiechu. I zaczęło się... Marbury posmutniał i wybuchnął płaczem.

"Staramy się dostać do fazy playoffs, a tu taki pech" - mówił ze smutkiem. "Świetnie się rozumiałem z Jamalem. Zarówno na boisku, jak i poza nim. Będzie mi go brakowało" - żalił się kolegom z zespołu.

Reklama