Polak tradycyjnie rozpoczął spotkanie na ławce rezerwowych. Wszedł na parkiet w piątej minucie meczu i przebywał na nim przez 27 minut i 44 sekundy. Było to pierwsze zwycięstwo Orlando w Phoenix od 14 listopada 2001 roku.

W ataku urodzony w Łodzi zawodnik spisywał się dobrze - do przerwy trafił 5 z 6 rzutów za dwa punkty. Większość zdobywał z rzutów z półdystansu, unikając konfrontacji z środkowym Magic Dwightem Howardem. Polak miał jednak utrudnioną sytuację pod koszem, gdyż nie mógł liczyć na asysty najlepszego podającego ligi Steve'a Nasha. Rozgrywający Suns nie zagrał z powodu bólu pachwiny.

Reklama

Polak starał się ograniczać poczynania Howarda w ataku, ale środkowy Magic nie miał litości dla byłego kolegi - w całym meczu uzyskał 26 punktów i miał 15 zbiórek. Jedna z akcji w obronie Gortata i Vince'a Cartera przeciw Howardowi zakończyła się dyskusją koszykarzy Phoenix i trenera Alvina Gentry'ego. Ten ostatni został ukarany przewinieniem technicznym.

Po trzech kwartach goście prowadzili wysoko 87:65 i w czwartej kwarcie, grając bez Howarda, który z uśmiechem przyglądał się z ławki rezerwowych sytuacji na parkiecie, utrzymali przewagę. Najwięcej punktów dla Phoenix uzyskał zastępca Nasha, rozgrywający Aaron Brooks - miał 19 pkt i 10 asyst.

Reklama

Klub Gortata, z bilansem 33 wygranych i 31 porażek, zajmuje dziewiąte miejsce w Konferencji Zachodniej ligi NBA. Do play off awansuje osiem zespołów.