Polska - Litwa 77:97 (20:25, 18:28, 14:23, 25:21)

Polska: Thomas Kelati 16, Dardan Berisha 10, Szymon Szewczyk 10, Adam Łapeta 8, Piotr Pamuła 6, Łukasz Koszarek 6, Łukasz Wiśniewski 6, Adam Hrycaniuk 5, Paweł Leończyk 4, Robert Skibniewski 4, Piotr Szczotka 2, Adam Waczyński 0;

Reklama

Litwa: Mantas Kalnietis 19, Darius Songaila 14, Rimantas Kaukenas 11, Martynas Pocius 10, Simas Jasaitis 8, Sarunas Jasikevicius 8, Jonas Valanciunas 7, Tomas Delininkaitis 7, Paulius Jankunas 6, Ksistof Lavrinovic 6, Robertas Javtokas 1, Marijonas Petravicius 0;

Powtórki z ME w 2009 r., gdy biało-czerwoni pokonali we Wrocławiu Litwinów 86:75, nie było. W Poniewieżu gospodarze zdominowali młodych podopiecznych trenera Alesa Pipana, dając lekcję nowoczesnej koszykówki opartej na dobrym przygotowaniu fizycznym i dyscyplinie taktycznej. Gospodarze wygrali walkę pod tablicami 41:19.

Reklama

Polski zespół rozpoczął identyczną piątką, jak spotkanie z Hiszpanią: Łukasz Koszarek, Dardan Berisha, Thomas Kelati, Szymon Szewczyk i Adam Hrycaniuk. Także przebieg pierwszej połowy nie różnił się od meczu z obrońcami tytułu. Biało-czerwoni grali z animuszem i po dobrych akcjach pod koszem prowadzili 4:2, 8:4. Litwini byli spięci, popełniali błędy kroków i straty, ale z minuty na minutę grali lepiej.

Nie do zatrzymania był rozgrywający Mantas Kalnietis (10 pkt w pierwszej kwarcie). W 5. min był remis 11:11. Kiedy na parkiet wszedł doświadczony Sarunas Jasikevicius przewaga gospodarzy stała się bardziej widoczna. Jego asysty do podkoszowych graczy oraz rzuty z dystansu dały wspieranym przez komplet publiczności Litwinom przewagę 25:20 po pierwszej kwarcie.

Polskim rozgrywającym coraz trudniej przychodziło kreowanie akcji, bo rywale nieustępliwie bronili szczególnie na obwodzie. Kłopoty z uwolnieniem się od Martynasa Pociusa miał Kelati. W drugiej połowie gospodarze, którzy trafiali z dystansu i grali z kontry ,wypracowali sobie 16-punktowe prowadzenie (51:35). Statystyki do przerwy mówiły wszystko: Litwini 71 procent skuteczności rzutów z gry, Polacy tylko 40. Przewaga w walce pod tablicami 21:10, a w asystach 14:4.

Reklama

Trzecią kwartę Polacy rozpoczęli od zdobycia siedmiu punktów z rzędu i przewaga rywali stopniała do ośmiu punktów (53:45). Taki obrót sprawy rozzłościł gospodarzy, którzy z jeszcze większą determinacją rzucili się do ataku. Twarda obrona, dzięki której wyprowadzali skuteczne kontrataki, celne rzuty z dystansu Jasikeviciusa, Pociusa i Dariusa Songaili pozwoliły Litwie szybko powiększyć prowadzenie. Polacy nie potrafili przebić się przez ich defensywę, nie zdobyli punktów przez ponad trzy minuty. W połowie tej kwarty gospodarze osiągnęli po raz pierwszy ponad 20 punktowe prowadzenie (68:47) po rzucie za trzy Jasikeviciusa.

Po 30 min. Litwini prowadzili 76:52, a w czwartej kwarcie nie pozostawili podopiecznym trenera Alesa Pipana złudzeń. Mieli już najwyższe, blisko 30-punktowe prowadzenie (81:52), ale w końcówce Polakom udało się nieco zmniejszyć straty po akcjach Szewczyka i Łukasza Wiśniewskiego. Gospodarze grali swobodnie, a efektownymi wsadami nad obręczą po precyzyjnych podaniach rozgrywających popisywał się najmłodszy w ekipie, mistrz świata do lat 19 Jonas Valanciunas. Trener Pipan, widząc jak wygląda sytuacja, zdjął z parkietu podstawowych zawodników, dając im dłuższą chwilę wytchnienia przed piątkowym meczem z Portugalią.