Spotkanie lepiej rozpoczęli Lakers, którzy pierwszą kwartę wygrali 24:14. Później mecz się wyrównał. Celtics zniwelowali stratę i rywalizacja toczyła się już "kosz za kosz". Gdy do końca meczu pozostawały dwie minuty i 41 sekund, goście po celnym rzucie za trzy Raya Allena prowadzili 94:89. Tego dnia to były jednak ostatnie zdobyte przez nich punkty.

Reklama

W końcówce problemów ze skutecznością nie miał natomiast Bryant. Lider gospodarzy 10 ze swoich 26 pkt uzyskał właśnie w ostatniej kwarcie.

Oni trafiali, a my nie. Mieliśmy dobre pozycje, ale z jakiś przyczyn piłka nie znajdowała drogi do kosza. Dopadła nas niemoc i nie potrafiliśmy się przełamać - powiedział Rajon Rondo, który z dorobkiem 24 pkt był najskuteczniejszym zawodników "Celtów".

Celtics z bilansem 21-19 zajmują w Konferencji Wschodniej siódme miejsce. Lakers (25-16) to trzeci zespół na Zachodzie.

Kolejną niespodziankę sprawili koszykarze Golden State Warriors. W sobotę rozbili broniących tytułu Dallas Mavericks (111:87), a tym razem 97:93 pokonali Los Angeles Clippers. Drużynie z "Miasta Aniołów" nie pomogła dobra gra duetu Blake Griffin - Chris Paul, który łącznie zdobył 50 pkt.

"Wojownicy" pod koniec trzeciej kwarty prowadzili już różnicą 21 pkt. Gospodarze zdołali odrobić tę stratę, ale w końcówce więcej zimnej krwi zachowali Warriors. Najskuteczniejszy w zwycięskiej ekipie był Monta Ellis - 21 pkt.

Z walki o play off nie rezygnują Milwaukee Bucks. "Kozły" po wyjazdowym triumfie nad Toronto Raptors 105:99 mają już tylko o jedno zwycięstwo mniej od zajmujących ósme miejsce, ostatnie premiowane awansem, New York Knicks.

W niedzielę pierwszoplanową postacią w ekipie Bucks był Ersan Ilyasova. Turek zdobył 31 punktów i miał 12 zbiórek.