Nigdy nie skończyłem kariery. Myślę o powrocie do NBA. Oglądając walkę Sixers z Boston miałem łzy w oczach i trzęsły mi się kolana. Ależ emocje - powiedział Iverson, który z Philadelphią związany był dziesięć sezonów.

Koszykarze Sixers, którym nie dawano wielu szans, w walce z Celtics remisują 3-3, a decydujące o awansie do finału Konferencji Wschodniej spotkanie odbędzie się w sobotę w Bostonie.

Po odejściu z NBA czterokrotny najlepszy strzelec ligi nie miał dobrej passy. Podpisał co prawda w listopadzie 2010 roku lukratywny kontrakt z Besiktasem Stambuł wart 4 miliony dolarów (i był przez kilka meczów kolegą Michała Ignerskiego), ale nie wypełnił go. Na przeszkodzie w zrealizowaniu rekordowej sumy w historii ligi tureckiej stanęła kontuzja.

Potem media donosiły o tym, że będzie występował w dominikańskiej drużynie Pueblo Nuevo, co dementował jego menedżer. Kolejnym głośnym medialnym wydarzeniem była lukratywna propozycja z klubu halowej piłki nożnej Rochester Lancers. Za każdy występ miał otrzymać 20 tysięcy dolarów (ponad 63 tys. złotych), a dodatkowo pięć tysięcy za strzelenie bramki.

Iverson, ojciec czworga dzieci, przez piętnaście sezonów spędzonych na parkietach NBA zarobił około 150 milionów dolarów, ale obecnie ma problemy finansowe i długi. Grał m.in. w Philadelphii 76ers, z którą w 2001 roku awansował do finału rozgrywek (lepsza okazała się drużyna Los Angeles Lakers). Później brązowy medalista olimpijski z Aten (2004) bronił barw Denver Nuggets i Detroit Pistons. Rozegrał 914 spotkań, zdobywając 24 368 punktów.