Przed czwartkowym spotkaniem prezydent Suns Jason Rowley obiecał kibicom w Phoenix, że jeśli któryś z nich wyjdzie niezadowolony po meczu z Dallas, otrzyma zwrot pieniędzy za bilet. "Satysfakcja gwarantowana" - zapewniał.

Reklama

Zawodnicy gospodarzy nie postarali się jednak, by klubowa kasa nie została uszczuplona. Przegrywając w trzeciej kwarcie już 48:63, zdołali doprowadzić do remisu 87:87 na 48 sekund przed końcem gry, ale w ostatnich sekundach skuteczniejsi byli goście. Faulowani Vince Carter i Darren Collison dwukrotnie stawali na linii rzutów wolnych, ale nie pomylili się ani razu.

Gortat, który decydujący fragment meczu przesiedział na ławce, mimo że do szatni z urazem głowy musiał zejść jego zmiennik Jermaine O'Neal, też nie może mówić o satysfakcji ze swojej postawy. W udanym dla siebie poprzednim sezonie w czterech meczach przeciwko Dallas zdobywał dla Phoenix średnio 18,5 punktu i miał 12,3 zbiórek. W czwartek w hali US Airways Center nawet nie zbliżył się do tych osiągnięć.

Polak przebywał na parkiecie 26 minut, trafił jeden z ośmiu rzutów z gry i jeden z dwóch wolnych, miał sześć zbiórek w obronie, dwie asysty, przechwyt, dwa bloki, stratę, faul. Raz sam został zablokowany.

Najwięcej punktów dla Suns zdobyli Goran Dragic i Markieff Morris - po 15 (ten drugi miał także 10 zbiórek), Luis Scola - 13 i dziewięć zb. oraz Jared Dudley i Shannon Brown - po 11.

Reklama

W drużynie gości, która wciąż musi sobie radzić bez najlepszego strzelca Dirka Nowitzkiego (przechodzący rehabilitację po operacji kolana niemiecki skrzydłowy siedział w cywilnym ubraniu na trybunach) wyróżnili się O.J. Mayo - 23 pkt, Brandan Wright i Darren Collison - po 16 oraz Chris Kaman - 15.

Gortat rozpoczął wieczór w Phoenix bardzo efektownie, zdobywając pierwsze punkty w meczu dynamicznym wsadem z powietrza po podaniu od Michaela Beasleya. Za chwilę sam zrewanżował mu się asystą i Suns prowadzili 7:1. Potem jednak spudłował trzy kolejne rzuty. W pierwszej kwarcie miał też m.in. trzy zbiórki pod własną tablicą i zablokował Collisona oraz byłego kolegę z Suns Vince'a Cartera.

Reklama

Z biegiem czasu było już tylko gorzej. W obronie nie radził sobie z rezerwowym środkowym Dallas, reprezentantem Niemiec Kamanem. Po przerwie polski jedynak w NBA kontynuował serię nieudanych rzutów. Nie trafiał zarówno z półdystansu, jak i z czystych pozycji spod kosza. Trzy punkty to tego dnia najniższy dorobek w zespole i jego druga najniższa zdobycz w sezonie, po jednym uzyskanym w przegranym 81:94 meczu z Utah Jazz 10 listopada.

Suns z dorobkiem siedmiu zwycięstw i 13 porażek zajmują 13. miejsce w Konferencji Zachodniej. W sobotę zagrają na wyjeździe z Los Angeles Clippers, a w niedzielę z Orlando Magic u siebie.