Było to pierwsze zwycięstwo Suns od 27 listopada, kiedy to pokonali na wyjeździe Cleveland Cavaliers 91:78. O sukcesie przesądził rzut rozgrywającego gospodarzy Gorana Dragica spod kosza na pół sekundy przed końcem spotkania.

Gortat udanie uczcił swój setny kolejny mecz w barwach Phoenix, który rozpoczynał w podstawowym składzie. W końcówce swojego pierwszego sezonu (2010/11) występów w drużynie z Arizony rozegrał takich 11 spotkań, w kolejnym, skróconym przez lokaut, wszystkie 66, teraz był to jego 23. mecz. Polak jest jedynym koszykarzem Suns, który wszystkie gry tego sezonu rozpoczynał w wyjściowej piątce.

Reklama

W środę przebywał na parkiecie 34 minuty. Trafił pięć z 10 rzutów z gry, miał po cztery zbiórki w obronie i w ataku, przechwyt, dwa faule. Raz został zablokowany przez rywala.

Najskuteczniejsi w zespole Suns byli Jared Dudley - 15 pkt, 9 zbiórek i 5 asyst, Shannon Brown - 15 i 7 zb., Dragic - 12 i 8 as. oraz Markieff Morris - 11.

W drużynie gości wyróżnili się Rudy Gay - 21 pkt i 11 zb., Zach Randolph - 18 i 10, Marc Gasol - 15 i 6 bloków (wyrównany rekord kariery).

Już 4 grudnia w pierwszym w sezonie meczu z Grizzlies koszykarze Phoenix byli bliscy sprawienia niespodzianki i pokonania faworyta w jego hali. Prowadzili przez większość spotkania, ale rywale po rzucie Gaya zdołali doprowadzić do dogrywki i w dodatkowym czasie gry po akcjach rewelacyjnego tego dnia Zacha Randolpha (38 pkt, 22 zb.) przesądzili o swoim zwycięstwie 108:98 i zostali wówczas zespołem z najlepszym dorobkiem w całej lidze (Gortat uzyskał wtedy 11 pkt, 7 zb. i 4 as.).

W hali US Airways Center gospodarze wygrali ten mecz defensywą. Podopieczni trenera Alvina Gentry'ego są jednym z najgorzej broniących zespołów w lidze (28. miejsce). Do środy tracili średnio 103,1 pkt w meczu, ale tego dnia pozwolili sobie rzucić aż 23 punkty mniej niż zwykle. Tylko w pierwszej kwarcie, przegranej 21:27, stracili ich ponad 20. W pozostałych rywale rzucali już tylko 19, 17 i 17.

Reklama

Początkowo jednak gra układała się po myśli drużyny z Memphis, która w drugiej kwarcie kilkakrotnie prowadziła 11 punktami, ostatni raz 36:25 na 8.46 min przed przerwą.

Od tego momentu rozpoczęła się pogoń koszykarzy Suns, którzy w ostatnich pięciu minutach tej części gry zmniejszyli straty do jednego punktu i tuż przed przerwą mogli objąć prowadzenie. Nie udał im się kontratak i to rywale zdążyli jeszcze zdobyć punkty, by schodzić do szatni przy korzystnym dla siebie wyniku 46:44.

W tym okresie w zespole Suns na parkiecie przebywali Gortat, Dragic, Dudley, Morris i Brown. Ci zawodnicy sprawdzili się też w najważniejszych momentach spotkania.

W trzeciej kwarcie, w której Gortat grał 11 minut, już po kilkudziesięciu sekundach i efektownej akcji Polaka oraz trzypunktowym rzucie Dragica było 48:48. Polak miał także przechwyt, w następstwie którego Dudley zdobył punkty, dające zespołowi pierwsze od dłuższego czadu prowadzenie 54:52.

Decydującą czwartą kwartę zespoły zaczynały przy remisie 63:63. Polski jedynek w NBA wrócił na boisko, zastępując swego zmiennika Jermaine'a O'Neala (wyróżnił się m.in. czterema blokami), także przy remisie 76:76, gdy do końca pozostawało 5.10 min.

Chwilę później, po odważnym rzucie Gortata lewym hakiem z półdystansu, Suns uzyskali najwyższe w meczu prowadzenie 80:76. Było 4.05 min do ostatniej syreny. W kilku kolejnych akcjach gospodarze nie trafiali do kosza bądź tracili piłkę. W podkoszowym tłoku nie udał się również rzut Gortatowi. Rywale po akcji Gaya na 47 sekund przed końcem doprowadzili do remisu 80:80. Przypomniał się przegrany w końcówce mecz w Memphis.

Tym razem jednak Dragic w ostatniej akcji oszukał pod koszem próbującego go zablokować Gasola. Rywale nie zdołali skutecznie odpowiedzieć i pierwsza od dłuższego czasu wygrana Phoenix stała się faktem.

Przegrywaliśmy już w tym sezonie na różne sposoby - mecze wyrównane i przy olbrzymiej przewadze rywali, ze słabymi i dobrymi drużynami, w różnym stylu i przy różnych zestawieniach pierwszej piątki. Czasami w takich sytuacjach zapominasz, jak się wygrywa. Teraz nareszcie wiemy i myślę, że wrócimy na ścieżkę zwycięstw - powiedział Chris Dudley, wyróżniający się gracz zespołu gospodarzy.

Suns z bilansem ośmiu zwycięstw i 15 porażek zajmują 13. miejsce w Konferencji Zachodniej. Kolejne mecze rozegrają również we własnej hali - w piątek z Utah Jazz, a następnie z Sacramento Kings (poniedziałek) i Charlotte Bobcats (środa).