Knicks udzielili słynnym rywalom lekcji koszykówki. Ani na moment nie pozwolili Kobe'emu Bryantowi i spółce objąć prowadzenia i już po pierwszej kwarcie ich przewaga sięgała 14 punktów, a po drugiej wzrosła do 19.

Nie zmieniła sytuacji nawet kontuzja asa gospodarzy Carmelo Anthony'ego, który w trzeciej kwarcie, faulowany przez Dwighta Howarda, opuścił parkiet ze skręconą kostką. Do tego momentu zdobył 30 punktów, grając ledwie 22 minuty. Według statystyk amerykańskiej stacji ESPN, ostatnim zawodnikiem, który mógł się poszczycić taką zdobyczą punktową w tak krótkim czasie gry, był David Robinson w 1995 roku.

Reklama

Carmelo był nieprawdopodobny w pierwszej kwarcie (22 punkty) - przyznał trener gości Mike D'Anthony.

W zespole Lakers, osłabionym absencją kontuzjowanych Steve'a Nasha i Pau Gasola, wyróżnili się Bryant - 30 pkt i 10 zbiórek, Howard - 20 pkt i 7 zbiórek, oraz Metta World Peace - 23 pkt, 6 zbiórek.

Z bilansem 17 zwycięstw i 5 porażek zespół z Nowego Jorku umocnił się na pozycji lidera Konferencji Wschodniej. Natomiast Lakers (9-14) ponieśli czwartą z rzędu porażkę i tak złego początku sezonu nie mieli od dekady. Na Zachodzie zajmują dopiero 12. pozycję.

Reklama

Atlanta Hawks wysoko pokonali we własnej hali Charlotte Bobcats 113:90. Sześciu zawodników gospodarzy uzyskało co najmniej dziesięć punktów, a najwięcej - 20, wchodzący z ławki rezerwowych Devin Harris.

Pierwsza połowa była prawdopodobnie najlepsza w naszym wykonaniu w całym roku (60:43) - ocenił szkoleniowiec "Jastrzębi" Larry Drew, który szczególnie wyróżnił innego rezerwowego Ivana Johnsona - 16 pkt. On wykonał fenomenalna robotę wchodząc na boisko z ławki - podkreślił Drew.

Reklama

Dzięki wygranej Hawks awansowali na drugie miejsce w Konferencji Wschodniej, które zajmują wspólnie z Miami Heat (bilans 14-6).

W trzecim z czwartkowych meczów Portland Trail Blazers pokonali u siebie San Antonio Spurs 98:90. "Ostrogi" poniosły drugą z rzędu porażkę, co kosztowało ich utratę pierwszego miejsca na Zachodzie.

Bohaterem meczu był debiutant w lidze Damian Lillard, który nie dość że zatrzymał gwiazdę ekipy z San Antonio Tony'ego Parkera, to jeszcze pobił swój rekord strzelecki - 29 pkt, uzupełniając go siedmioma zbiórkami i sześcioma asystami.