Na 34,5 sekundy przed końcem spotkania gospodarze, po zbiórce polskiego środkowego w obronie i celnych rzutach wolnych faulowanego pod koszem rywali Jareda Dudleya, prowadzili 97:95. Knikcs wyrównali, gdy do ostatniej syreny pozostawało niespełna 11 sekund, dzięki rzutowi z półdystansu J.R. Smitha.

Reklama

Suns stracili piłkę w ostatniej akcji, która mogła dać im zwycięstwo, a nowojorczykom na wykonanie rzutu pozostała sekunda. Piłka, wyprowadzana zza linii bocznej przez Jasona Kidda, znów trafiła do Smitha, a ten zdążył ją chwycić, wyskoczyć i celnie rzucić z kilku metrów, mimo że przeszkadzał mu obrońca. Na 0,3 sekundy przed syreną.

Zespół Phoenix stracił wielką szansę pokonania jednego z faworytów ligi. W hali US Airways Center goście, drugi zespół w tabeli Konferencji Wschodniej, wystąpili bez swoich dwóch najskuteczniejszych zawodników - wicelidera strzelców NBA (średnia 18,5 pkt w meczu) skrzydłowego Carmelo Anthony'ego oraz pierwszego rozgrywającego zespołu Raymonda Feltona. Wciąż kontuzje leczą także Amar'e Stoudemire i Rasheed Wallace.

W drużynie gospodarzy tylko w pierwszej połowie grał jej najlepszy strzelec Goran Dragic, który tuż przed przerwą, faulowany w kontrataku, niebezpiecznie upadł na parkiet i po zmianie stron już nie wrócił na boisko.

Gortat przebywał na parkiecie 31 minut, trafił sześć z 11 rzutów z gry i jeden z dwóch wolnych, miał osiem zbiórek w obronie i jedną w ataku, asystę, dwa bloki, stratę i trzy faule.

Najwięcej punktów dla Suns uzyskał Jared Dudley - 36 (to jego rekord kariery), po 11 dorzucili Shannon Brown i Sebastian Telfair, a 10 - Michael Beasley.

W zespole gości wyróżnili się Smith - 27, Kidd - 23, Tyson Chandler - 14 i 12 zbiórek oraz Chris Copeland - 14.

Reklama

To był drugi mecz tych drużyn tym sezonie. 2 grudnia w nowojorskiej Madison Square Garden koszykarze z Arizony przegrali 99:106, a Gortat był najlepszym strzelcem zespołu. Grając 41 minut, zdobył 18 punktów i miał 10 zbiórek, uzyskując double-double.

W środę do takiego osiągnięcia zabrakło mu jednej zbiórki. Polak obiecująco rozpoczął spotkanie. Zdobył pierwsze punkty dla Suns, a po kilku minutach dwoma kolejnymi skutecznymi akcjami w ataku przywrócił drużynie prowadzenie (17:16), którego do końca pierwszej kwarty już nie oddała, wygrywając ten fragment 29:27.

Drugą, którą na pozycji środkowego w zespole "Słońc" rozpoczął Jermaine O'Neal, gospodarze przegrali 15:27. Gortat grał w jej końcówce, a w ostatnich sekundach przed przerwą, zmuszony sytuacją, próbował nawet rzucać za trzy punkty, co zdarza mu się bardzo rzadko, ale został zablokowany przez Chandlera.

Za to w trzeciej kwarcie, gdy jego zespół odrabiał najwyższą w meczu, 14-punktową stratę (54:68), sam zastopował rzuty Argentyńczyka Pablo Prigioniego i Smitha. Szczególnie efektowny był blok na tym drugim, próbującym z góry wsadzić piłkę do kosza. W tym okresie Polak zdobył też sześć punktów z gry, m.in. trafiając z półdystansu sprzed nosa środkowego olimpijskiej reprezentacji USA Chandlera.

Po trzech kwartach był już remis 76:76 i decydowała ostatnia część gry, w której prowadzenie zmieniało się wielokrotnie, a rozstrzygały ostatnie, pechowe dla gospodarzy sekundy.

Suns z bilansem 11 zwycięstw i 18 porażek zajmują 13. miejsce w Konferencji Zachodniej.

W piątek, w pierwszym z trzech wyjazdowych spotkań, które rozegrają jeszcze w tym roku, spotkają się z Indiana Pacers (16-12).