Dla "Wojowników" problemem nie była absencja wszechstronnego Draymonda Greena, który narzeka na lekki uraz stawu skokowego. Curry'ego wspierał przede wszystkim Kevin Durant. 28-letni skrzydłowy na swoim koncie zapisał 28 punktów, 10 zbiórek, sześć bloków i pięć asyst. Klay Thompson natomiast dołożył 23 punkty.
Spotkanie było wyrównane tylko w pierwszej połowie. Po przerwie gospodarze szybko powiększyli przewagę do kilkunastu punktów i kontrolowali przebieg gry.
"Dobrze było się przekonać, że w przypadku braku gracza takiego formatu jak Draymond inni zawodnicy są w stanie dać z siebie nieco więcej by go zastąpić" - powiedział Curry.
W ekipie "Leśnych Wilków" wyróżnił się Zach LaVine. 21-letni zwycięzca dwóch ostatnich konkursów wsadów zdobył 31 punktów.
Warriors mają obecnie najlepszy bilans w lidze - 15 zwycięstw i dwie porażki. Dysponujących bardzo młodym składem Timberwolves (5-11) czeka natomiast jeszcze długa nauka.
"Golden State to dla nas wzór, do którego staramy się dążyć" - przyznał trener gości Tom Thibodeau. Średnia wieku pierwszej piątki jego drużyny to zaledwie 23 lata.
Po odejściu Duranta z Oklahoma City Thunder do Warriors, ciężar gry "Grzmotów" spoczywa praktycznie tylko na barkach Russella Westbrooka. 28-letni rozgrywający już po raz siódmy w obecnym sezonie, a 44. w karierze, uzyskał tzw. triple-double. Tym razem na swoim koncie zapisał 17 punktów, 15 asyst i 13 zbiórek, a jego zespół pokonał we własnej hali Detroit Pistons 106:88.
Westbrook w klasyfikacji wszech czasów w liczbie triple-double zajmuje szóste miejsce wspólnie z LeBronem Jamesem. Zawodnikowi Thunder na ich uzbieranie wystarczyło jednak 605 meczów, a James potrzebował aż 1000.
Minionej nocy porażki doznał zespół Marcina Gortata. Washington Wizards we własnej hali ulegli San Antonio Spurs 100:112. Polski środkowy zdobył 10 punktów i miał tyle samo zbiórek.