Gortat na parkiecie przebywał 29 minut i trafił dziewięć z dziesięciu rzutów z gry oraz trzy z siedmiu wolnych. Jego konto uzupełnia osiem zbiórek, dwie asysty, jeden blok, jeden przechwyt, trzy straty i cztery faule.
To był najlepszy mecz polskiego środkowego w obecnych rozgrywkach. Poprzednio barierę 20 punktów udało mu się osiągnąć blisko rok temu. 2 lutego w starciu z Los Angeles Lakers również zdobył 21 pkt.
"To tylko jeden mecz w sezonie, w którym byłem tak skuteczny. Jestem szczęśliwy, że wygraliśmy. To jest najważniejsza rzecz" - powiedział Gortat gazecie "Washington Post". Jego średnia zdobycz w cyklu 2017/18 wynosi 8,6 pkt.
"Rozegrał dobre spotkanie. Jego punkty były nam bardzo potrzebne, jego gra w obronie również. Dobrze się spisał, szczególnie w drugiej części gry" - komplementował Polaka trener Scott Brooks.
Po pierwszej połowie Wizards wygrywali tylko 64:63. W trzeciej kwarcie szybko jednak zwiększyli prowadzenie do kilkunastu punktów i już do końca kontrolowali przebieg gry.
"Myślę, że po prostu byliśmy bardziej skoncentrowani, bardziej zdeterminowani. Każdy w naszej drużynie grał dobrze w obronie i byliśmy skuteczni w ataku. W naszym składzie nie ma słabych punktów. Podstawowa piątka potrafi robić praktycznie wszystko, oprócz mnie rzucającego za trzy punkty" - ocenił Gortat.
Najwięcej punktów dla Wizards zdobył Bradley Beal - 27. John Wall dołożył 25 pkt i dziewięć asyst. Wśród pokonanych wyróżnił się rezerwowy Michael Beasley - 20 pkt.
"Każdego wieczora należy oczekiwać, że John i Bradley zdobędą sporo punktów. Nigdy jednak nie wiadomo, kto będzie trzecim strzelcem zespołu. To mogę być ja lub ktokolwiek inny" - stwierdził 33-letni łodzianin.
"Czarodzieje" wygrali pięć z ostatnich sześciu meczów, w tym z mocnymi drużynami Boston Celtics i Houston Rockets. Kolejny rozegrają w piątek - na wyjeździe z Memphis Grizzlies, którzy mają bilans 12 zwycięstw i 26 porażek.
W Konferencji Wschodniej wciąż prowadzą Celtics (31-10). W środę pokonali Cleveland Cavaliers 102:88, a niespodziewanie w ich szeregach najlepszy był rezerwowy Terry Rozier - w 20 minut zdobył 20 punktów. Dla ubiegłorocznych finalistów najwięcej - 19 - uzyskał LeBron James.
Na Zachodzie i zarazem w całej lidze najlepsza jest ekipa Golden State Warriors (30-8). "Wojownicy" po nadspodziewanie zaciętym spotkaniu na wyjeździe pokonali jedną ze słabszych drużyn tego sezonu Dallas Mavericks 125:122.
Decydujące trzy punkty zdobył Stephen Curry na dokładnie trzy sekundy przed końcem spotkania. Łącznie 29-letni rozgrywający uzyskał ich 32, a po 25 dołożyli Kevin Durant i Klay Thompson. Wśród pokonanych najlepszy był Wesley Matthews - 22 pkt.