Mecz trafieniem z dystansu rozpoczął Jakub Karolak, jednak wrocławianie szybko odpowiedzieli trzema udanymi akcjami z rzędu. Po efektownym wsadzie kapitana Legii i celnych rzutach wolnych Grzegorza Kulki gospodarze odzyskali prowadzenie. Śląsk stawiał na mocną defensywę, która przyniosła drużynie przechwyty i szybkie ataki – w taki sposób punkty zdobywali Ivan Ramljak i Mateusz Szlachetka. Na trzy minuty przed końcem pierwszej kwarty wrocławianie prowadzili 14:10, a w ostatnich momentach tej części spotkania dołożyli jeszcze 4 punkty i schodzili na krótką przerwę przy prowadzeniu 18:13.

Reklama

Druga kwarta zaczęła się od nieskutecznych akcji obu zespołów. Niemoc trafieniem zza łuku przełamał Lester Medford, a po chwili dwa „oczka” dorzucił Grzegorz Kulka i na tablicy wyników widniał remis 18:18. Legioniści poszli za ciosem wynikiem czego zaliczyli serię punktową 12:0 dającą im prowadzenie 25:18. Końcówka kwarty to dużo lepsza i skuteczniejsza gra Śląska, który odrobił niemal wszystkie straty. Ataki rywali odparł Nick Neal dzięki czemu to Legia schodziła do szatni w lepszych humorach prowadząc 30:25.

Wrocławianie w mgnieniu oka odrobili niewielkie straty tuż po przerwie i spotkanie ponownie się wyrównało. Na punkty Aleksandra Dziewy i Strahinji Jovanovicia odpowiedzieli Dariusz Wyka i Lester Medford i ponownie to stołeczna ekipa prowadziła, tym razem 37:33. Taka przewaga gospodarzy utrzymywała się niemal do końca trzeciej kwarty meczu. Koszykarze Śląska dwukrotnie trafili za trzy punkty, na co zareagował trener Wojciech Kamiński prosząc o przerwę w grze. Przed decydującą kwartą meczu był remis, 47:47.

Śląsk zaczął mocno, dominując wydarzenia na parkiecie, ale cios ze strony Legii był bolesny – Zieloni Kanonierzy dwukrotnie skarcili gości trafieniami zza łuku i odzyskali prowadzenie. Siedem minut przed końcem było 55:53 dla warszawian. Ponownie wrocławianie byli dolni do dogonienia rywala, a nawet wyjścia na prowadzenie po rzucie Strahinji Jovanoviia. Śląsk prowadził 66:64 i nieznaczną przewagę dowiózł już do samego końca ciesząc się z triumfu 69:67.

Reklama

„Bardzo szkoda tego meczu, bo był do wygrania. Niestety to rywale lepiej rozegrali końcówkę meczu i mogą się cieszyć z bardzo ważnego zwycięstwa. Przed nami analiza meczu, trzeba szybko wyciągnąć wnioski i skupić się na kolejnym rywalu, bo kolejne spotkanie zagramy już w środę” – powiedział Grzegorz Kulka.

Legia Warszawa – Śląsk Wrocław 67:69 (13:18, 17:7, 17:22, 20:22)
Legia: Jakub Karolak 13, Lester Medford 12, Walerij Lichodiej 11, Dariusz Wyka 10, Nickolas Neal 9, Grzegorz Kulka 6, Jamel Morris 4, Adam Linowski 2, Grzegorz Kamiński 0, Przemysław Kuźkow -, Jakub Sadowski -, Benjamin Didier-Urbaniak
Trener: Wojciech Kamiński, as. Marek Zapałowski
Śląsk: Aleksander Dziewa 16, Kyle Gibson 15, Strahinja Jovanović 15, Ivan Ramljak 9, Elijah Stewart 7, Michał Gabiński 3, Mateusz Szlachetka 2, Szymon Tomczak 2, Jan Wójcik 0, Ben McCauley -, Maciej Bender -, Tomasz Żeleźniak
Trener: Olivier Vidin, as. Marcin Grygowicz