Mecz lepiej zaczęli gospodarze, którzy wykazywali się większą energią dzięki czemu prowadzili 11:5 po trzech minutach gry. Legioniści grali nieco ospale, zwłaszcza w defensywie pozwalając rywalom na zbiórki w ataku. Po celnej „trójce” Terry’ego Hendersona, akcji 2+1 Szymona Szewczyka i celnych rzutach wolnych Jordona Varnado było już 21:8 dla GTK. Dopiero wtedy warszawianie w końcu zaczęli grać swoją koszykówkę – poprawili postawę w obronie i cieszyli się z trafień zza łuku, co pozwoliło im zmniejszyć stratę. Po pierwszej połowie gliwiczanie wygrywali 23:17.

Reklama

Podopieczni trenera Wojciecha Kamińskiego szybko dogonili rywali tuż po rozpoczęci drugiej odsłony starcia. Punktami cieszyli się Nick Neal i Jamel Morris i tablica wskazywała remis, 25:25, a już o chwili po kolejnym celnym rzucie za trzy punkty Morrisa to Legia wyszła na pierwsze w meczu prowadzenie. Mecz zyskał wyrównany przebieg, żadna z ekip nie była w stanie „uciec” rywalowi na większy dystans. Na półmetku spotkania GTK Gliwice prowadziło 43:42.

Pobyt w szatni lepiej podziałał na gospodarzy, którzy ponownie bez większych problemów znajdowali korzystne pozycje rzutowe. Trzy minuty gry po przerwie dały GTK prowadzenie 57:47. Tak jak miało to miejsce w pierwszej kwarcie, tak i teraz dopiero lepsza postawa legionistów w defensywie sprawiła, że ich gra wracała do normy. Imponująca seria punktowa 10:0 Zielonych Kanonierów w połowie trzeciej kwarty dała zespołowi trenera Kamińskiego remis 57:57. Legia poszła za ciosem i skarciła rywala trafieniami z dystansu, co było główną bronią zespołu. Po trzydziestu minutach gry stołeczna drużyna prowadziła 68:62.

Gliwiczanie nie zamierzali się poddawać i od razu ruszyli do odrabiania strat. Z powodzeniem, bowiem to do nich należały pierwsze minuty czwartej kwarty. Spadła nieco skuteczność legionistów pod względem rzutów za trzy punkty, co od razu wykorzystali rywale zbliżając się na dystans czterech punktów na niespełna sześć minut przed końcem spotkania. Wówczas do głosu ponownie doszli legioniści, którzy za wszelką cenę nie chcieli doprowadzać do nerwowej końcówki meczu. Ponownie błyszczeli Jamel Morris i Jakub Karolak w wyniku czego na 90 sekund przed końcową syreną Legia prowadziła 87:78. Jak się okazało Zieloni Kanonierzy nie wypuścili zwycięstwa z rąk i triumfowali ostatecznie 89:80.

Reklama

„Długo w tym spotkaniu niewiele nam wychodziło, mieliśmy konkretne cele na ten mecz, ale napotkaliśmy na trudności. Gliwiczanie dzielnie walczyli mimo, że w pewnym sensie zakończyli sezon. To bardzo cenny triumf, bo wciąż to od nas zależy, które miejsce w tabeli zajmiemy. Chcemy być jak najwyżej przed fazą play-off, czy to się uda zobaczymy już w niedzielę w meczu z Kingiem” - powiedział Jakub Karolak po meczu z GTK Gliwice.

GTK Gliwice – Legia Warszawa 80:89 (23:17, 20:25, 19:26, 18:21)

GTK: Terry Henderson 27, Daniel Gołębiowski 13, Szymon Szymański 8, Jordon Varnado 8, Tayler Persons 9, Szymon Szewczyk 3, Shannon Bogues 4, Mario Delas 6, Stanisław Heliński 2, Łukasz Diduszko -, Kacper Radwański -, Aleksander Wiśniewski 0

Trener: Matthias Zollner, as. Piotr Hałas

Legia: Lester Medford 20, Nick Neal 15, Dariusz Wyka 15, Jakub Karolak 13, Jamel Morris 12, Walerij Lichodiej 9, Grzegorz Kulka 5, Grzegorz Kamiński 0, Jakub Sadowski 0, Przemysław Kuźkow 0, Benjamin Didier-Urbaniak 0,Earl Watson

Trener: Wojciech Kamiński, as. Marek Zapałowski