Zieloni Kanonierzy zaczęli spotkanie piątką Lester Medford, Jakub Karolak, Jamel Morris, Walerij Lichodiej i Dariusz Wyka. W przeciwieństwie do wtorkowego meczu, tym razem warszawianie od samego początku grali z dużą energią i agresywnie w defensywie. Udanymi akcjami popisywali się Jamel Morris i Jakub Karolak dzięki czemu Legia prowadziła 7:2. King szybko jednak odrobił niewielkie straty, a po celnym rzucie Macieja Lampe na chwilę wyszedł na prowadzenie. Jak się okazało w kolejnych minutach to szczecinianie dyktowali warunki gry. Za trzy punkty trafił Maciej Lampe na co przerwą na żądanie zareagował trener Wojciech Kamiński. King prowadził 20:9 na niespełna cztery minuty przed końcem premierowej kwarty. Premierowa część starcia zakończyła się triumfem Kinga, 25:11.

Reklama

Więcej dokładności i cierpliwości musiało się pojawić w grze Legii, która starała się odrabiać straty. Za trzy punkty trafił Jakub Karolak, warszawianie przyspieszyli, a gospodarze uciekali się do przewinień. Efektownym wsadem popisał się Dariusz Wyka i strata do Kinga została zmniejszona do 9 „oczek”. Przerwa dla trenera Ramireza nie przyniosła efektu, bo wciąż to legioniści byli w uderzeniu. Ponownie punktował Dariusz Wyka, a zza łuku przymierzył Lester Medforfd i było już tylko 29:27 dla szczecinian. To nie koniec, bowiem kilka sekund później Legia wyszła na prowadzenie. W ostatniej minucie pierwszej połowy przewinieniem technicznym za podważanie decyzji sędziego ukarany został trener Wojciech Kamiński, ale nie przeszkodziło to warszawianom, by do szatni udać się w dobrych humorach, prowadząc 36:34.

Dobra dyspozycja stołecznej drużyny wciąż trwała - po powrocie z szatni wciąż to goście dyktowali warunki gry i znajdowali pozycje rzutowe. Dariusz Wyka i Walerij Lichodiej powiększyli prowadzenie swojego zespołu do sześciu punktów. Szczecinianie odpowiedzieli celną „trójką” Tookie’ego Browna i udaną akcją Michaela Fakuade. Po chwili akcję 2+1 zapisał na swoim koncie Maciej Lampe i ponownie na tablicy wyników zagościł remis. Walki na parkiecie było co nie miara, prowadzenie przechodziło z rąk do rąk, a po trzydziestu minutach gry był remis, 51:51.

Reklama
Reklama

Ostatnia kwarta to istna wojna nerwów. Obie drużyny starały się unikać błędów, ale presja z każdą chwilą była coraz większa. Wynik wciąż oscylował wokół remisu. Na sześć minut przed końcem tej części gry zza łuku trafił Jakub Karolak wyprowadzając swój zespół na prowadzenie 56:53. Szybko tym samym odpowiedział Mateusz Zębski, a po chwili faulowany w akcji rzutowej był Walerij Lichodiej. Huśtawka nastrojów trwała w najlepsze. Do końcowej syreny pozostawało 145 sekund kiedy z dystansu trafił Dominik Wilczek – King wygrywał 68:66, a trener Wojciech Kamiński poprosił o przerwę w grze przekazując swoim podopiecznym wskazówki na kluczowe momenty tego starcia. Po chwili z dystansu trafił ponownie Jakub Karolak, defensywa warszawian stanęła na wysokości zadania i piłka trafiła do Lestera Medforda, który był faulowany w sytuacji, gdy rzucał zza łuku. Wszystkie trzy rzuty wolne wpadły do kosza, na 28 sekund przed końcem Legia prowadziła 73:68. Zieloni Kanonierzy nie wypuścili triumfu z rąk i mogli świętować awans do półfinału pokonując Kinga Szczecin 79:72.

Koszykarze Legii Warszawa znaleźli się w gronie czterech najlepszych zespołów w Polsce po raz pierwszy od sezonu 1973/74.

„Bardzo ciężkie spotkanie za nami, na szczęście zwycięskie. Ogromnie się cieszymy, tą drużynę stać na naprawdę wielkie rzeczy, jesteśmy już w najlepszej czwórce w kraju i nie jest to nasze ostatnie słowo” – powiedział Dariusz Wyka.

King Szczecin – Legia Warszawa 72:79 (25:11, 9:25, 17:15, 21:28)
King: Tookie Brown 15, Maciej Lampe 13, Michael Fakuade 13, Mateusz Zębski 11, Jakub Schenk 8, Dominik Wilczek 6, Rodney Purvis 2, Mateusz Bartosz 2, Cleveland Melvin 2, Wojciech Czerlonko -, Paweł Kikowski -, Zach Thomas
Trener: Jesus Ramirez, as. Maciej Majcherek
Legia: Jakub Karolak 19, Jamel Morris 18, Lester Medford 11, Walerij Lichodiej 10, Dariusz Wyka 8, Nickolas Neal 8, Earl Watson 3, Grzegorz Kamiński 2, Grzegorz Kulka 0, Adam Linowski 0, Jakub Sadowski -, Benjamin Didier-Urbaniak
Trener: Wojciech Kamiński, as. Marek Zapałowski